
Nikt nie spodziewa się koniczej ekshibicji - Paweł Końjo Konnak „Konkurs wiedzy o duszy” || recenzja

Melodie pełne goryczy — Kontrkultura „Wszystko już powiedziane” || recenzja

Zapiski starego pijaka — Charles Bukowski „O piciu” || recenzja

Wierni klasyce — Bratislavské Dievčatá „Druhý Album” | recenzja

Punk rock zmarnował mi życie — „Weltschmerz hardcore” Wojciech Kozielski || recenzja
Jeszcze nie spotkałem się z tym, żeby ktoś o „Weltschmerz hardcore” pisał źle. Ja również nie zasilę grona krytyków, choć otwierający książkę romantyczny wątek odpalił mi w głowie lampkę ostrzegawczą. Nie, że romantyzm jest mi zupełnie obcy, ale obawiałem się, że Wojciech Kozielski przygotował coś na wzór „Xenna moja miłość” Łukasza Gołębiewskiego. Oj nie. Nic z tych rzeczy. Specyficzny wstęp jest tu tylko pretekstem do opowieści o punkowej inicjacji, poszukiwaniu swojej drogi, wierze w marzenia i życiu w imię zasad, których trzymanie się wydaje się w pewnym wieku mocno naiwne. Poza tym jest w tym dziele coś rozczulającego i skłaniającego do refleksji. A to się ceni.
Na poważnie — Nic Śmiesznego „Nihil ridiculum” || recenzja
Spotkanie z ciekawym człowiekiem — Piotr Pawłowski „Dzienniki basowe” || recenzja
To nie ludzie, to zwierzęta! - Moron’s Morons „Looking for danger” || recenzja
Co tu się wydarzyło… Młodzi ludzie bez punkowej siwizny na skroniach, a zamiast ubogiego hip-hopu i obnoszenia się w markowych dresach wyglądają jak obłąkani artyści z Nowego Jorku grając przy tym rock’n’rolla tak jakby XXI wiek w ogóle nie nastąpił, a świat zakończył się wybuchem kokainowej bomby atomowej w 1979 roku. Broń boże, żadni z nich hipisi. Ekipa czerpie garściami z dorobku Dead Boys i tym podobnych składów. Jest głośno, brudno, hałaśliwie i dramatycznie ekspresyjnie. Pisząc o ich poprzedniej EPce wspomniałem, że to idealny podkład do pląsania jak pojebany i synchronicznego oblewania się whisky po rozchełstanej koszuli. W przypadku pełnowymiarowej płyty mogę do pełni obrazu dodać, że robimy to o czwartej nad ranem, z obłędnym wzorkiem i w samych gaciach, które założyliśmy na lewą stronę tydzień temu. Opcjonalnie możemy wykrzykiwać jeszcze „roock’n’rooool” na balkonie.
Warszawskie dzieci z Bullerbyn — Wojtek Friedmann „Baśka” || recenzja
Obejrzałem, ale nie wiem o co chodzi - „Kult. Film” || recenzja
Odcinanie kuponów — Hunter S. Thompson „Królestwo lęku” || recenzja
Hunter S. Thompson to legenda. Nawet jeśli sprawdzasz teraz w Wikipedii co to za gość to za moment potwierdzisz te słowa. Jest pewna grupa pisarzy bliska mojemu punk-rockowemu sercu, wśród których oprócz Thompsona znajdują się m.in. Kurt Vonnegut czy Charles Bukowski. Teoretycznie styl każdego z nich to inna para kaloszy, ale bez problemu można ich postawić na tej samej półce z etykietką „śmiałbym się, gdyby system upadł i sobie głupi ryj rozwalił”. Nazwisko Thompson nie jest w Polsce równie rozpoznawalne jak film „Las Vegas Parano” nakręcony na podstawie jednej z jego książek. Niewiele jego dzieł ukazało się w polskim przekładzie, ale każdą z nich witam z otwartymi ramionami. No i w końcu doczekaliśmy się przekładu „Królestwa lęku” z 2003 roku — jednej z ostatnich książek wydanych przed samobójczą śmiercią autora. Co dodatkowo cieszy wydało ją powracające do życia wydawnictwo Niebieska Studnia specjalizujące się w literaturze niepokornej.
Otwarcie i szczerze — „King! Muniek Staszczyk — Autobiografia” rozmawia Rafał Księżyk || recenzja
