Pochodząca z Sędziszowa Małopolskiego Łagodna Pianka zadebiutowała w kwietniu tego roku dobrze przyjętym albumem „Najmniejsze przeboje”. Recenzję płyty znajdziecie tutaj, a żeby przybliżyć Wam nieco Piankowe klimaty podpytałem o parę spraw Marcina Dyło – klawiszowca Pianki, znanego także z regałowegej ekipy Dżidajla King.
Nie będę pytał o genezę nazwy – bo to Wasze intymne sprawy – ale odnośnie nazwy i utworu „Łagodną pianką”. Wyrazilibyście zgodę na wykorzystanie Waszej muzyki w reklamie?
Marcin Dyło – Pochodzenie nazwy zespołu zostało objęte tajemnicą handlową przez sztab PR-owców pracujących nad naszym wizerunkiem. Natomiast, co do wykorzystania tytułowego utworu w reklamie… Jak najbardziej! Wykonaliśmy zresztą sami parę podejść w tym kierunku.
Łagodna Pianka, to dość niezwykła grupa, jak na podkarpackie warunki. Skąd wziął się pomysł na takie granie?
MD – Jak doskonale wiesz, każdy z nas z lepszym lub gorszym skutkiem zdobywał muzyczne szlify w innych projektach muzycznych. Nauczeni doświadczeniem, przy zakładaniu Łagodnej Pianki przyjęliśmy założenie, że chcemy tworzyć muzykę prostą, przyjemną i z polskimi tekstami, aby ludzie się przy tym bawili i mogli śpiewać teksty. Myślę, że jak dotąd całkiem nieźle nam to wychodzi.
Utwory, które pojawiły się na debiucie, znałem wcześniej z Waszej płyty demo. Co wpłynęło na zmianę kierunku muzycznego?
MD – To było tylko demo. Demo nastawione na bardziej gitarowe granie. Teraz dojrzeliśmy muzycznie i bardziej utożsamiamy się z muzyką popową niż rockową. Debiut jest zatem bardziej klawiszowo-elektroniczny.
A może to zasługa Jacka Szabrańskiego, który był producentem „Najmniejszych przebojów”?
MD – Z pewnością tak. Jacek podszedł do sprawy jak prawdziwy producent i poza czysto techniczną pracą w studiu był też naszym mentorem i dał nam sporo wskazówek co do dalszego grania.
Pojawiliście się znikąd, a dość szybko zrobiło się o Was głośno. Zdradźcie tajemnicę – jak to się robi?
MD – Nie ma w tym żadnej tajemnicy: praca, praca i jeszcze raz praca. Do tego dużo serca, czasu i wyrzeczeń. Nie oszukujmy się, potrzeba też odrobiny szczęścia, by chociaż raz trafić na właściwych ludzi we właściwym czasie.
Graliście wspólną trasę ze Strachami Na Lachy, jak wspominacie tamte koncerty? Jak odebrała Was Strachowa publika?
MD – Trasa ze Strachami to była przede wszystkim szkoła życia. Zagranie koncertów dla kilku tysięcy nie swoich fanów to potężny stres i masa obaw jak zostaniemy przyjęci. Odbiór wszędzie był jednak pozytywny, a w paru miastach wywoływano nas nawet na bis.
Etap „Najmniejszych przebojów” macie już za sobą. Kiedy możemy spodziewać się tych największych i czym w najbliższym czasie zaskoczycie?
MD – Ten etap będziemy dopiero zamykać jesiennymi koncertami. Planujemy zawitać do największych miast w Polsce, a w szczególności do tych, w których wcześniej pojawialiśmy się w ramach większej imprezy bądź jako support, aby przekonać się czy zostaliśmy zapamiętani. Obecnie mamy miesiąc wakacji, ale już z początkiem sierpnia czeka nas Męskie Granie, praca nad teledyskiem i materiałem na drugą płytę.
Część składu Łagodnej Pianki udzielała się w zespole Dżidajla King. Co dalej z Dżidajla? To już zamknięty rozdział czy jeszcze dacie o sobie znać?
MD – Zamknięty? Na pewno nie, ale tymczasowo zawieszony. Łagodna Pianka wymaga naprawdę dużo poświęcenia, ciężko jest to połączyć ze sobą tak, aby któryś zespół na tym nie ucierpiał. Ale wrócimy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz