Recenzja: Warsaw Dolls "Liver for the music" - old-school punk ze stolicy

Warszawiacy z Warsaw Dolls to jedna z najciekawszych młodych punk rockowych kapel, jaką ostatnio usłyszałem. WD pokazują, że punk rock nie musi być śmiertelnie poważny, a przy tym nieźle grają, bawią się konwencją i oddają hołd klasycznemu, osadzonemu w rock'n'rollu punk rockowemu brzmieniu.
Liver for the music” to trzecia pozycja w dyskografii stołecznych laleczek. Tak samo jak poprzednio mamy do czynienia z wydanym własnym sumptem krążkiem, ale tym razem nie jest to porcja nowych nagrań, a pierwszy, oficjalny bootleg kapeli, nagrany w Gdańsku w marcu 2013 roku. „Liver” brzmi jak koncertówki na kasetach magnetofonowych, których słuchałem za młodu. Jako ciekawostkę można dodać, że koncert nagrał Patyczak z Brudnych Dzieci Sida. Bynajmniej nie z konsolety. Cyfrowa młodzież może być rozczarowana brzmieniem, ale starzy punk rockowi wyjadacze, którzy pamiętają jak brzmiały kasety z lat 80-tych mogą być zaskoczeni, że całość brzmi aż tak dobrze J
Brzmienie to główny mankament „Liver”, bo do zawartości nie mam zastrzeżeń. Na 11 numerów, które znalazły się na płycie oprócz kawałków z demówek znalazła się tutaj pełnowymiarowa wersja utworu „Giermkowie życia”, który w skróconej 20 sekundowej wersji pojawi się na składance „Za krótko za szybko”, oraz „Kocham Cię, a Ty kochasz się bić”. Muszę przyznać, że mimo gorszej jakości numery z koncertówki brzmią bardziej żywiołowo niż na demie. No i wybijające się partie basu wypadają całkiem fajnie.
Warsaw Dolls mają swój klimat – od tekstów, poprzez muzykę, aż po image i warstwę wizualną płyt. Wszystko jest spójne i się zgadza. Kojarzy mi się to trochę z klimatem TZN Xenny – zarówno pod względem wizerunkowym jak i muzycznym. Siląc się na górnolotne porównania, można powiedzieć, że „Liver for the music” jest odpowiednikiem kasetowego wydania „Ciemnego pokojuXenny z 1995 roku.
Płytę wydano na kopiowanym CD –R z kolorowym nadrukiem zapakowanym w lakierowaną kartonową kopertę. Ładnie to wygląda i jest zdecydowanie łatwiejsze w obsłudze niż opakowanie „Trzech setek po obiedzie”. Płytka, kosztuje zaledwie 5 zeta, więc jak ktoś chce to proszę pisać do chłopaków z Warsaw Dolls.

Warsaw Dolls „Liver for the music” Warsaw Dolls, Czerwiec 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz