Recenzja: Lesław i Administratorr "Piosenki o Warszawie" - miasto moje, a w nim...

Co ta Warszawa ma w sobie takiego? Każdy zna przynajmniej dwie piosenki, które opowiadają o tym mieście. Grzesiuk, Jarema Stępowski, T.Love, Czesław Niemen, czy choćby Big Cyc i jego „Słoiki”. Tak dużo, a jednak dla Lesława i Administratorra to dalej za mało, bo nagrali o swoim mieście całą płytę. „Piosenki o Warszawie” pokazują różne oblicza stolicy, oraz różne oblicza alternatywnego grania.
Znany z Partii i Komet Lesław odszedł tutaj od stylu znanego z płyt jego macierzystej formacji. Formuła muzyczna „Piosenek o Warszawie” kręci się wokół piosenkowego rocka z odchyłami w stronę popu i odrobinki punk rockowego grania. Ogólnie jest melodyjnie, przebojowo z pojawiającą się niekiedy nutką nostalgii. Jeżeli komuś podobały się „Piosenki w kaftanieAdministratorra to „Piosenki o Warszawie” muzycznie osadzono w podobnym klimacie. Na „Piosenkach…” usłyszymy także plejadę gości związanych z warszawską sceną muzyczną. Oczywiście jest Muniek Staszczyk z T.Love a do tego Martyna Załoga z Nancy Regan, Karol Strzemieczny ze Stanu Miłości i Zaufania, Bartosz Chmielewski z Muzyki Końca Lata, Michał Deptuła z Inside Again, Łukasz Mach ze Skowytu, Paweł Dunin-Wąsowicz oraz Krzysztof Varga. Dzięki temu album jest bardzo różnorodny, bo tylko w pięciu utworach główne wokale należą wyłącznie do Lesława i Administratorra. Najlepiej wypadł Muniek oraz Bartosz Chmielewski – „Dziewczyna z Zachodu” ze swoim humorem i bezpretensjonalnością z powodzeniem mogłaby się znaleźć na płycie Muzyki Końca Lata.

Co ważne, goście nie są tutaj tylko od śpiewania, gdyż sami napisali teksty, które wykonują. A teksty na „Piosenkach o Warszawie”, jak sama nazwa wskazuje, opowiadają o Warszawie. Raz dowcipnie jak w „Dziewczynie z Zachodu”, raz ponuro jak w „Ogrodach i cmentarzach”, raz z sentymentem jak w „Różance”. Po prostu – ile piosenek tyle różnych oblicz miasta. Mimo tego, nie ma tutaj krytycznych uwag. Widać, że stołeczni artyści dobrze czują się w swoim mateczniku. A jak śpiewał Grzesiuk, można jechać po Warszawiakach, ale nigdy nie po Warszawie.

Piosenki o Warszawie”, mimo swej różnorodności, to dobry, równy album. Była kiedyś podobna płyta, „www.wawa2010.pl”, która bazowała na podobnym pomyśle, ale „Piosenki” wypadają o wiele lepiej. Fajna inicjatywa. Ciekawe czy doczekam się kiedyś „Piosenek o Rzeszowie”?

Lesław i Administratorr „Piosenki o Warszawie”, Jimmy Jazz, Luty 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz