Dębicki Ortodox po niemal sześciu latach nabrał wiatru w żagle i wrócił z nowym albumem "Masz prawo?". Recenzję płyty możecie przeczytać tutaj, a poniżej znajdziecie zapis rozmowy, jaką przeprowadziłem z wokalistą zespołu Gumisiem.
Co robiliście przez ostatnie sześć lat? Dlaczego tak długo
trzeba było czekać na kontynuację „Pod kontrolą”?
Gumiś - Robiliśmy dużo różnych rzeczy. To, że tak długo
trzeba było czekać na kolejny materiał wynikało z kilku spraw. Gdy już nam się
wydawało, że wszystko mamy dopięte na ostatni guzik, aby wejść do studia,
rozstaliśmy się z dotychczasowym perkusistą. W międzyczasie zaczęliśmy
organizować w Dębicy koncerty pod szyldem City Punx Show. Gdy udało się znaleźć
perkusistę, to trzeba było nauczyć się z nim materiału koncertowego. Później
szlifowaliśmy materiału do studia itd. Dodatkowo, musieliśmy jeszcze przenosić
się z jednego miejsca grania prób do drugiego, do tego dochodzą sprawy osobiste
i tak to się złożyło, że tyle to trwało. Życie.
Bezkoc z Pasażera reklamował wasz drugi album jako „podkarpacki
Anti-Flag”. Co myślicie o takim porównaniu?
G - Trochę nas to łechta, ale bez przesady. Nam naprawdę
ciężko jest oceniać nasz sposób grania. Nie mamy do tego dystansu. Nie wiem, do
czego jesteśmy podobni, a że słuchamy A-F i Bezkocowi tak się skojarzyło to
niech mu będzie. Choć ostatnio dostaliśmy maila od kolesia, co siedzi w Anglii
i też pisał, że mu się to kojarzy z takim Anti-Flagowym graniem. Kwestia
osłuchania, gustu i luźnych skojarzeń.
Pamiętam, jak dawno, dawno temu byłem na koncercie Ortodoxa
i w głowie pozostał mi głównie numer „77 punk forever”. Wtedy też Ortodox można
było uznać niejako za kontynuację street punkowego Not So Fast. Z kolei Ty
doszedłeś do składu z melodyjnego punkowego Nic Śmiesznego. Skąd te zmiany
stylistyki i jak doszło do tego, że staliście się podkarpackim Anti-Flag? :)
G - Też pamiętam ten numer „77 punk forever” z pierwszego
występu Ortodoxa w Dębicy. Wtedy jeszcze grałem z Nic Śmiesznego i był to taki
bardzo chwytliwy, melodyjny numer. Jak wszedłem do składu Ox, o tym numerze już
nie było słychać. Ja osobiście zawsze chciałem iść w stronę hc/punka, takiego
opierającego się na zasadach D.I.Y. W Nic Śmiesznego nie do końca były
umiejętności, żeby iść w stronę tego, co gramy teraz razem tworząc Ox.
Na „Masz prawo?” pojawia się dużo anty-militarnej tematyki.
Skąd to się bierze? Polska przecież nie jest objęta działaniami wojennymi, ani
też nie wisi nad nami widmo wojny, jak w czasach komunizmu. Co Was inspiruje do
pisania takich tekstów?
G - Ja tego tak nie odbieram. Najbardziej anty-militarnym
numerem jest chyba „Chcesz to giń”. Natomiast „Never again” mówi o rzeczach,
których nie chcielibyśmy przeżywać i nie chcielibyśmy w nich uczestniczyć. O
całym tym syfie, który dzieje się cały czas wokół nas –bliżej lub dalej. W
„Chcesz to giń” chcieliśmy zwrócić uwagę na to, jak podchodzi się do kwestii śmierci
żołnierzy wysyłanych na tak zwane misje pokojowe. Tą całą pseudo zaszczytną
służbę. Dla mnie jest to taka sama praca i ryzyko jak gdzie indziej. Jeśli ktoś
się decyduje zostać żołnierzem i chce jechać na misje to musi sobie zdawać
sprawę, że jest tam niebezpiecznie. Często decydujące są profity pieniężne. Dla
martwego chłopaka, który ginie na takich wyjazdach odprawia się pogrzeby z
honorami, odprawy, medale itp. rzeczy dla rodziny zabitego. Ja rozumiem
tragedię, bo nie żyje człowiek, ale z drugiej strony, co z ofiarami katastrof
budowlanych w Polsce czy osobami które co dzień giną na drogach? Dla mnie to
nie jest sprawiedliwe. Dlaczego jednych traktujemy z honorami, a innych
traktuje się jakby to było normalne, że ktoś zginął na budowie, w kopalni czy w
miejscu swojej pracy.
Wasz nowy album rozpoczyna się swoistym manifestem
„hard-core punk rock unite”. Na podkarpackiej scenie nie widać takiego
problemu, ale rozmawiając z ludźmi czy czytając wpisy internetowych znawców,
można dojść do wniosku, że mimo coraz mniejszej „mody” na punkowe klimaty scena
zamiast się łączyć, coraz bardziej się dzieli. Zauważyliście coś takiego? Co o
tym myślicie?
G – Tak. Scena się dzieli. Dla nas pojęcie hc/punka ma
bardzo szerokie ramy. Nie chcemy dzielić tego całego zjawiska jakim jest punk
na jakieś odłamy. Zresztą zapraszając kapele na nasze koncerty staramy się tak
je dobierać, aby były dość urozmaicone muzycznie. Może być i punk, grind core,
kalifornia, hc... Na scenie jest miejsce dla wszystkich i nie wiem dlaczego ludzie
się tak dzielą. To niczemu przecież nie służy. Tworzy się tylko niepotrzebne
podziały i getta w ramach jednego środowiska. Po co? Nie wiem. Może żeby
pokazać pozostałym, że to co oni słuchają jest lepsze od pozostałych? W mieście
takim jak Dębica, ale i chyba w innych polskich niedużych miastach, ludzie
przychodzą na koncerty, bo nie mają jeszcze tych podziałów tak zakodowanych jak
w dużych miastach, gdzie jest dużo koncertów. Może to też z tego wynikać. Z
przesytu koncertów. My na frekwencję nie narzekamy, ale sam wiesz, że w
Rzeszowie ciężko zrobić koncert, żeby było 150 ludzi choć miasto samo w sobie
ma potencjał.
Rozmawiając z waszym gitarzystą Urim, dowiedziałem się, że zastanawialiście
się nad zasadnością wydawania płyty w formie fizycznej jako CD. Jak to jest z
tymi punkowymi kompaktami? To już ostatnie podrygi płytowego kolekcjonerstwa i
srebrny krążek zostanie wyparty przez mp3 lub garstkę sztuk kolekcjonerskiego
winyla?
G - Fizyczny nośnik muzyki zawsze nas cieszy, bo sami
kupujemy płyty. Minęły czasy, kiedy ściągało się mp3 w setkach i potem nawet
nie było kiedy tego przesłuchać. Staram się być w miarę na bieżąco z tym, co
się dzieje na naszej rodzimej scenie, choć czasem mam zaległości. Co do
wydawania w przyszłości czegoś nowego, zastanawiałem się też nad wrzuceniem na
początku całego albumu np. do youtuba. Ciekawa promocja i reklama nowego
materiału. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy i w którą stronę to wszystko
pójdzie. Jeszcze parę lat temu nikt nie chciał tłoczyć poniżej 500 sztuk płyty.
W tej chwili można już niższe ilości płyt tłoczyć w przystępnych cenach. Rynek
się zmienia, coraz mniej ludzi kupuje płyty i taka jest niestety smutna prawda.
Oprócz grania w kapeli udzielacie się w kolektywie City Punx
Show. Co to za inicjatywa?
G - City Punx Show to organizacja i nagłaśnianie koncertów w
okolicy. Udziela się tam cała ekipa Ortodoxa, poza perkusistą Tomkiem, który
siedzi w Rzeszowie i logistycznie nie daje rady. Raz/dwa razy w roku oprócz
koncertów klubowych w Dębicy organizujemy plenerowy City Punx Show Pinik na
pobliskim Brzozowym Ranczu, gdzie dochód z koncertu jest przekazywany dla
zwierząt tam się znajdujących.
Fot: Materiały zespołu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz