Recenzja: Oi! Brygada „Atmosfera jest najważniejsza” – chlanie, rock’n’roll i pogubione buty

Szanowni Państwo, mamy mocnego kandydata w kategorii najsłabsza punk rockowa płyta ostatniej dekady. Na pewno mamy czarnego konia w kategorii „Teksty”, gdyż pod względem warstwy lirycznej, debiut Oi! Brygady roi się od finezyjnych perełek. Uroku dodaje niebanalny talent aranżacyjny, który sprawia, że ciężko przebrnąć przez płytę warszawskiej ekipy bez grymasu zakłopotania na twarzy. Nie wiem czy to jest dobry moment dla Oi! Brygady na podzielenie się swoją twórczością ze światem, ale co zrobić, płyta jest, a recenzję napisać trzeba.


Największy ból tego materiału to tragiczne teksty. Rozumiem, że założeniem chłopaków jest grać punka, na luzie, bez spiny i zbędnego politykowania, ale mamy w Polsce wiele kapel, które potrafią to zrealizować na kompletnie innym poziomie. Długo można by się rozpisywać, ale najbardziej miarodajne będzie oddanie głosu kapeli. Przytoczę parę cytatów: 

„Duże piwo, duże jasne, duże piwo, bo zaraz zasnę. Rock and roll! (…) Nie wszystko co słodkie, ginie w przełyku, nie wszystko co stare ląduje w śmietniku. Rock and roll!” („R’N’R”)

„Wsiadł do autobusu smród z przymusu. Zasłania twarz stary murarz. Coraz ciaśniej jest na przodzie. Ja już dłużej, już tak nie mogę. Przepraszam pan śmierdzi” („Śmierdziel”)

„Dzisiaj piątek jest impreza, znowu wódka się polewa. Pijesz sobie z kolegami, znowu jesteś najebany (…) Buty buty, gdzie są moje. Buty, buty zgubiłem wczoraj” („Buty”)

„Powąchaj kiedyś korek przez minutę, powie Ci wiele i zabije nudę” („Pod ziemią”)

Nie oczekuję, że goście przebiją Szymborską, ale są pewne granice samokrytycyzmu, którego chłopakom z Oi! Brygady wyraźnie brakuje. Jak śpiewała Nosowska, piosenka musi posiadać tekst, ale nie jest to przykry przymus, zgodnie z którym należy wypełnić numery byle czym, jak nie przymierzając jakaś Sarsa. Na razie w tej kwestii u Oi! Brygady jest bardzo słabo i tak na poważnie, nie widzę tu zbyt wielu tekstowych zapowiedzi czegoś lepszego w przyszłości. Tam, gdzie nie mamy tego typu kwiatków jak te wyżej pojawia się uliczno-punkowa sztampa. Niestety brakuje pomysłów na opowiedzenie starych historii nowymi wersami.

Muzyka także nie rzuca na kolana. Generalnie wszystkie numery opierają się na kilku prostych riffach. Przeważnie kwadratowych i grubo ciosanych. Mimo prostej rytmiki, w której średnie tempa przeplatają się z szybkimi, całość brzmi siermiężnie. A jak pojawiają się solówki, w których częstotliwość kostkowania przypomina próbę zagrania thrash metalu na trzech dźwiękach to robi się słabo. Gracji, finezji i polotu niestety tutaj nie uświadczymy.

Na koniec pasowałoby wyciągnąć jakieś plusy. Hmm, co do realizacji materiału to brzmienie jest w porządku. Warunki głosowe wokalisty też są spoko i w punkowym klimacie. No i sympatycznie ogarnięto temat oprawy płyty w stylu sexy-pin-up-suicide girl. To niestety za mało, żeby określić ten album jako przyzwoity kawał punk rockowej muzy. Może i atmosfera jest najważniejsza, ale Oi! Brygadzie na przyszłość potrzeba trzech rzeczy: rzetelnego podejścia do grania, lepszych inspiracji i krytycznego podejścia do własnej twórczości.

Ostatnio wpadł mi do głowy pomysł, aby do recenzji dołączać ocenę punktową w nie szkolnej skali od 1 do 10. Oi! Brygada ściągnie sim-locka z tej opcji z wynikiem:

3/10 
Oi! Brygada „Atmosfera jest najważniejsza” wyd. Jimmy Jazz Records, wrzesień 2015
 

2 komentarze: