Relacja: Udane dziesięciolecie Le Moora

Kto by pomyślał. Kolbuszowskim Le Moorom stuknęła właśnie pierwsza dyszka scenicznej działalności. Tradycja nakazuje urodziny obchodzić hucznie i z pompą i tak też uczynił Le Moor, który swoją bibę zorganizował w rzeszowskim Life House, a jako urodzinowych gości zaprosił grupy TPN 25, Cremaster, The Sabała Bacała, Clockwork Mind i Hysteria. Było różnorodnie, ale nieustająco sympatycznie.

Le Moor

Urodzinowe balety rozpoczęła młoda rzeszowska Hysteria, która porusza się w mało popularnej w podkarpackim regionie rap-core’owo – rockowej stylistyce. Jak na młody wiek muzyków to radzą sobie naprawdę przyzwoicie, a walorów wizualnych Hysterii dodaje sympatyczna basistka. Po młodzieży na scenie pokazała się załoga Clockwork Mind ze Stalowej Woli. Zespół widziałem już nie pierwszy raz, bo drugi. Chociaż w sumie w tym składzie to pierwszy. Jeżeli szukacie ciekawie podanego rocka z lekko melo-punkowymi ciągotami to warto rzucić uchem. Koncertowo sprawdzają się fajnie, gitarzyści potrafią zaciekawić a bębniarz ma naprawdę konkretnego wąsa. Tak naprawdę jedyne, co mi przeszkadzało w ich występie to sweter wokalisty ;) Poza tym konkret.

Clockwork Mind

Następnym punktem programu był występ punk rockowej reprezentacji stolicy Podkarpacia, czyli The Sabała Bacała. Jako, że się tam udzielam to poprzestanę na stwierdzeniu, że grało się dobrze, a wyglądało to mniej więcej tak > KLIK<.

The Sabała Bacała

Po Sabale jak dla mnie największe zaskoczenie tego wieczoru, czyli krakowsko-rzeszowski Cremaster z nowym wokalistą, który zarówno pod względem gabarytu, zarostu i radosnego pląsania w japonkach zdecydowanie się wyróżniał. Jakoś tak się dziwnie złożyło, że Cremaster grał w Rzeszowie multum razy, ale dopiero teraz miałem okazję ich zobaczyć na żywca, no i przyznam szczerze, że zaskoczyli mega pozytywnie. Luz, ogranie, technika, energia a do tego sporo żartów nie najwyższych lotów, w tym cover Braci Figo Fagot. Na koncerty ekipa naprawdę godna polecenia. Wizualnie – zawodowstwo :)

Cremaster

Po takim koncercie warszawski TPN 25 miał ciężkie zadanie. Raz, że nie mieli japonek, dwa, że broda Doktora Yry też nie taka bujna, a trzy, że pod względem muzyczno-technicznym to już zupełnie inna para gumo-filców. TPN 25 można zaliczyć do tzw. kapel dla koneserów. Fanem już raczej nie zostanę, ale konwulsje zapamiętam > KLIK <

TPN 25

Wieńczący wieczór Le Moor swoją dekadę zamknął z wynikiem: 2 wydane płyty i ponad 150 zagranych koncertów, co jak na nasze podkarpackie standardy jest nie dużym osiągnięciem. Po urodzinowym koncercie widać, że zespół mimo paru zmian w składzie przez ostatnie lata trzyma się mocno i jest w bardzo dobrej formie. Widziałem grupę kilka razy i to był ich zdecydowanie najlepszy i najdłuższy, bo zbliżający się do dwóch godzin, występ. Raczej nikt nie mógł powiedzieć: „dlaczego nie zagraliście numeru X”, bo zagrali praktycznie wszystkie swoje dotychczas zarejestrowane numery, a do tego sensownie dobrana porcja coverów The Clash, T. Love i Kultu, który dla muzyków na początku ich działalności był główną inspiracją. Po dekadzie grania, słychać, że Le Moor odcina kultowe korzenie i gra po prostu swoją muzę. No i tego chciałbym życzyć chłopakom na kolejną dekadę grania – róbcie swoje, grajcie dalej i powodzenia!

21.XI.2015 – Le Moor, TPN 25, Cremaster, The Sabała Bacała, Clockwork Mind, Hysteria – Life House - Rzeszów

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz