Recenzja: Bracia Figo Fagot „Eleganckie chłopaki” – tu jest Polska!

Nie wiem czy ktokolwiek spodziewał się, że debiut projektu Bracia Figo Fagot okaże się takim sukcesem. Wysokie miejsce na liście najlepiej sprzedających się płyt w kraju, miliony wyświetleń teledysków na you tube (sama „Bożenka” ma już ponad 10 milionów!), Dziesiątki koncertów i tysiące fanów oznaczają jedno – Bracia Figo Fagot to solidna marka i mimo żartobliwego wizerunku to jedna z największych gwiazd polskiej, młodej sceny.
 


Na czym więc polega fenomen Braci Figo Fagot? To proste. Ile można udawać, że jesteśmy wysublimowanym narodem, który piątkowe wieczory spędzą w filharmonii? Bracia Figo Fagot to piewcy prostego stylu życia opartego na alkoholu, seksie bez zobowiązań i imprezach (w sumie to prawie tak samo jak osławiony Warsaw Shore). Jak sami śpiewają – „alko-polo, disco-chłosta – tu jest Polska!” i faktycznie, stereotypowej (a może nie?) polskości tu nie brakuje. Wiecie jak to jest, gdy wóda zryje banię to w niektórych osobnikach budzą się pierwotne instynkty, dla których muzyka Braci Figo Fagot zdaje się być idealnym dopełnieniem.
 
Eleganckie chłopaki” to album mentalnie niedojrzały jak debiut, ale muzycznie i warsztatowo słychać progres. Nie wiem czy samozwańczy „kardiolog mikrofonuFigo nakłamał w studiu nagrań czy faktycznie wokalnie się poprawił. Trudno ocenić, bo jak śpiewają w „BFF” koncertów na sucho nie grają, więc na żywo nie wypada to tak czysto. Klawisz Fagota na „Eleganckich chłopakach” penetruje zakątki, których na „Na bogatości” nie było. W końcu to Pavarotti kiborda, więc grać potrafi prawie jak Chopin. Oczywiście, mamy tu i klasyczne, rdzenne disco-polo jak choćby w „Bujaj łbem do przodu”, ale muzyka mimo swego densowego rodowodu jest całkiem interesująca. Nie zabrakło kontrowersyjnych momentów, jak jedyna w swoim rodzaju podróż w popowe rejony w zaskakującej „Pościelówie”. Ogólnie, muzycznie ma być do tańca. W sumie… po paru lufach to pewnie i jest. A jak się tańczyć nie umie to zawsze można, chociaż ponakurwiać węgorza.
 
Teksty Braci Figo Fagot to osobna historia. Wóda, seks oralny, imprezy, seks w toalecie, miłość, płatny seks i… tematyka wojskowa (wprawdzie armię mamy zawodową, a służba zasadnicza nie trwa już dwa lata, ale BFF pokazują obraz wojska z lat 90-tych). Z jednej strony po staremu, ale teksty na „Eleganckich chłopakach” wydają się bardziej przemyślane niż te z debiutu. W końcu powstały z myślą o płycie, a nie, jako ilustracja do serialu. Tak samo jak poprzednio, słownictwo jest kwieciste, żart ciężki, epitety barwne, a świnie marudne. Jako ciekawostkę mogę dodać, że tematyka „cygańska” została mocno ograniczona do dwóch subtelnych nawiązań. Piosenki Braci Figo Fagot to dobry materiał do lokowania produktu. Portale z anonsami erotycznymi Odloty i Roksa, „bi em dablju” czy kultowy wśród dresiarzy zapach czarnego Adidasa. Za takie rzeczy powinno się płacić.
 
W jednej z recenzji wyczytałem, że wszystko, co najlepsze z nowej płyty chłopaki opublikowali już na you tube. Otóż nie, gdyż kawałek „Jagiełło” doskonale portretujący świat internetowych seks-znajomości to istny przebłysk tkwiącego w swojej prymitywnej prostocie geniuszu. Całkiem odwrotnie od „Pioseneczki o woreczku mosznowym”, która jest po prostu idiotyczna.
 
Braci Figo Fagot można lubić albo się nimi brzydzić. Jednak ciężko być wobec tego zjawiska obojętnym, bo ze względu na swój kaliber liryczny nie jest to tzw. muzyka towarzysząca. „Eleganckie chłopaki” to album lepszy od debiutu, więc jeśli masz gdzieś polityczną poprawność, lubisz wódę, dźwięk kibordu i świniobranie to lepiej nie trafisz.


Bracia Figo Fagot „Eleganckie chłopaki” SP Records, Październik 2013
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz