Recenzja: Kultura Wieku Atomowego „Donikąd” – dziewczyny już nie lubią partyzantów

Radomscy punk rockowcy z Kultury Wieku Atomowego wydali niedawno debiutancką EP’kę. Radom zawsze był dość specyficznym miejscem na polskiej scenie muzycznej. Miasto całkiem spore, ale żeby wymienić parę rockowych zespołów, która wywodzą się z Radomia trzeba się mocno zastanowić. Tradycji może nie ma zbyt bogatych, ale zobaczymy, co do zaoferowania ma Kultura Wieku Atomowego z miasta chytrych miłośników oranżady.

Donikąd” to zaledwie 4 numery i niecałe 12 minut materiału. W sumie to dość sporo jak na punkową kapelę. Zwłaszcza, że sądząc po nazwie na „Donikąd” spodziewałem się półtoraminutowych numerów i pogo-punkowych hymnów o alkoholu i wyścigu zbrojeń. KWA to jednak inna para cockneyów, a że numerów na płycie jest mało to po kolei napiszę parę zdań o każdym.

EP’ka zaczyna się od dość niechlujnego zaśpiewu w „Kto zabił kota Filemona?”. Czyżby polska odpowiedź na „Who killed Bambi” brawurowo wykonane przez Ten Pole Tudor w „Great rock’n’roll swindle”? Nie do końca. „Filemona” cechuje wolne, można by zaryzykować stwierdzenie, że wręcz balladowe, tempo zwrotek przechodzące w prostą, punkową łupankę na dwa w refrenie. Co zaskakujące, w refrenach oprócz wokalu głównego pojawia się growlujący chórek.

Drugi numer, „Plemienny”, w dalszym ciągu utrzymany jest w powolnym rytmie, który z założenia ma bujać niczym rap-core. Do tego dochodzi perkusyjne solo po drugim refrenie. Całość zwieńczona została dość nietypowym, urwanym zakończeniem. W sumie nawet nie wiem jak to opisać, żeby dobrze oddawało sens tego motywu. Myk i po kawałku.

Trzeci utwór, „Butelki”, zaczyna się balladową wstawką na gitarce, która przechodzi w motoryczny, klasyczny punk rock, z gitarową zagrywką w stylu Motorhead. Później znów mamy balladowy, delikatny bridge i wracamy do punk rocka. W sumie to chyba najlepsza, pod względem muzycznym, piosenka na płycie.

Ostatni na demie kawałek „El Comendante”, w dalszym ciągu utrzymany jest w powolnym tempie. Gitary grają ciekawie, urywane zagrywki wpuszczają wokal na pierwszy plan. Znowu mamy bridge, podobny do „Plemiennego”, ale tym razem z wiodącą linią basu.

Muzycznie szału nie ma, ale KWA ratują teksty. Za słowa piosenek odpowiedzialny jest gitarzysta i wokalista Pabloski, który potrafi spojrzeć na klasyczne tematy z nieco innej perspektywy. Chłopaki krytykują media, polityków, rozwarstwienie społeczne i jak to nazwali pewni szczecinianie „zamianę rebelii na pieniądze”, ale nie robią tego tak jak tysiąc innych kapel przed nimi. Tego, czego mi tu najbardziej brakuje, to szybszych momentów, które urozmaiciły rytmicznie materiał z „Donikąd”. Ogólnie, rytmika jest najsłabszym punktem programu. Perkusista powinien spiąć poślady, dorzucić nieco mocy do pieca i urozmaicić swój repertuar rytmiczny. No i poćwiczyć z metronomem, wtedy całość zapewne nabrałaby odpowiedniego kopa.

Czy Kultura Wieku Atomowego zmierza donikąd? Wprawdzie, „dziewczyny już nie lubią partyzantów”, ale po EP widać, że chłopaki mają pomysły, teksty są całkiem niezłe, ale warsztat zdecydowanie trzeba jeszcze doszlifować.

Całość wydano metodą DIY, z drukowaną okładką, mini-książeczką z tekstami oraz wypalanym CD z nadrukiem. Całkiem przyzwoicie to wygląda. Płytkę za parę zeta można kupić bezpośrednio od zespołu. 

Kultura Wieku Atomowego „Donikąd”, Październik 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz