Recenzja: Get Break „Loco motywy” – rock’n’roll bez zbędnej spiny

Kiedy w latach 80. nastoletni Miro Kowalczuk z Jarosławskim Hari Rud grał w pomalowanych farbą kalesonach supporty przed Budką Suflera pewnie nie myślał o tym, że w 2015 roku nadal będzie grał na gitarze. Dziś włos już nie tak gęsty, a kultowy telewizyjny program „5, 10, 15” zniknął z anteny, ale Miro z innym składem dalej dokłada do pieca jarosławskiego rock’n’rolla.


 „Loco motywy” to piąta pełnowymiarowa płyta działającego od 1996 roku (to już 20 lat!) Get Break i nadal słychać, że kapela ma głód grania i sporo pomysłów. Sami piszą o sobie, że to, co robią to „alternatywna odmiana hard rocka”, ale spektrum gatunkowe ich muzyki jest znacznie szersze. Get Break czerpie zarówno ze swoich hard-rockowych korzeni, sięgając po klasykę polskiego rocka lat 90. ale dokłada do tego trochę bardziej współczesnego, lekko metalowego sosu. Gdzieś tam pobrzmiewają echa melodyjnych momentów starego Kata (zwłaszcza instrumentalne „Złudzenie”) czy TSA, gdzieś słychać Proletaryat, a gdzie indziej Perfect. Jest nawet cover „Bla bla bla” w czadowej turbo-wersji. Mimo tych nieco rozbieżnych inspiracji Get Break brzmi spójnie i od początku do końca słychać, że to ten sam band i ten sam materiał. Moim ulubionym kawałkiem z płyty jest klimatyczna „Entropia” z porządną blues-rockową gitarą solową i z mocnym, nostalgicznym tekstem. Bardzo dobry numer.

Muzycznie, konwencja jest w miarę czytelna, ale pod względem tekstów nie tak łatwo wsadzić Get Break do jednej szuflady. Często przy tego typu graniu w kawałkach banał goni banał, albo miałkość przekazu przykryta jest angielszczyzną. Na „Loco motywach” mamy dobrze napisane teksty, bez walenia piąchą między oczy. Słychać, że kolesie z Get Break swoje przeżyli i nie mają już naście lat. Dominują podane w lekko metaforyczny sposób tematy osobiste, choć zdarza się i krytyka o bardziej polityczno-społecznym charakterze, jak w „Maskaradzie”, gdzie mamy i mohery i wystający spod sutanny szczurzy ogon…

Get Break ma w sobie coś charakterystycznego, a tego często brakuje młodym, zapatrzonym w zagraniczne kapele, zespołom. Miro i spółka nie stara się powielać zgranych riffów, choć poruszają się w klasycznym gatunku. Wystarczy posłuchać choćby otwierającej płytę „Księgi bzdur” z nietypowymi zejściami riffów w refrenie. Trochę to dziwne, ale ma swój urok.

Generalnie, „Loco motywy” to przykład sensownego mocnego rockowego grania na luzie i bez prób zmieniania zespołu w fabrykę radiowych przebojów. Nie ma w tym graniu spiny, słychać za to doświadczenie i hołd dla klasyki, choć podanej we właściwy dla Get Break sposób. Szkoda tylko, że wydanie dość skromne, bo „Loco motywy” to muzyka, której nie należy bagatelizować.

7/10
Get Break "Loco motywy", wyd. własne, październik 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz