“Underdog EP” to już druga pozycja w dyskografii Michała
Wendekera, ale przyznam szczerze, że to dopiero moja pierwsza styczność z tym
artystą. Nie wiedziałem nawet jak wygląda. Po odpaleniu epki w odtwarzaczu
miałem przed oczyma dwie wizje. Albo Wendeker to długowłosy hipis w pasiastym
swetrze po kolana, albo schludny młodzieniec w okularach, którego bardziej
wyobrażasz sobie w kolejce po kawę w papierowym kubku niż na rockowym
koncercie. Trafiłem. Wendeker wygląda na hipstera, ale to hipster z
hipisowskimi korzeniami.
Nowy krążek Michała muzycznie nie odkrywa przed nami
nieznanego świata. WNDKR stawia na sprawdzone wzorce. Garściami czerpie z
podszytego bluesem rocka z sentymentem do lat 60-tych. Styl muzyki oraz sposób
śpiewania Michała przywodzi na myśl skojarzenia z Lennym Kravitzem, a to wzór
jak najbardziej zacny. Prawdę mówiąc, jest to chyba pierwsza polska płyta,
która kojarzy mi się z Kravitzem. Zastanawiające.
Michał to klimaciarz. Brudnego, minimalistycznego rocka,
miesza z bardziej nastrojowymi, przesyconymi nostalgią momentami. „Underdog” to
zaledwie 6 numerów, ale Wendeker zadbał o to, żeby krążek był różnorodny, a
emocje stopniowo narastały. Rozpoczyna się solowym „Undone”, sekcja dęta
pojawia się w połowie drugiego numeru, aby zakończyć krążek mocno zagranym, przebojowym
refrenem tytułowego kawałka.
Co ciekawe, płytę nagrano na żywo i to nie byle gdzie, gdyż
jest to zapis koncertu, który odbył się w studiu koncertowym Polskiego Radia
dla audycji „Offsesja” Piotra Stelmacha.
26 minut z WNDKR zaciekawia i pozostaje w głowie. Mimo
pewnych podobieństw do innych artystów, muzyka Michała ma w sobie coś
oryginalnego i na pewno jest „jakaś”, a to już coś. Gdyby Lenny Kravitz był
biały, pochodził z Lublina i chodził w zerówkach rej-bana to grałby w tym
zespole.
WNDKR
„Underdog EP” Karrot Kommando 2013, Lipiec 2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz