Recenzja: The Analogs "Pełnoletnia oi młodzież" - przeżyjmy to jeszcze raz

Gdyby polska scena punk miała swojego Pudelka to szczeciński The Analogs byłby jednym z jego pierwszych bohaterów. Nie pamiętam drugiej polskiej punkowej płyty, która wywoływałaby takie kontrowersje jak debiut Analogsów. Wydaną 18 lat temu kasetę „Oi młodzież” znał każdy, chociaż czasami nie wypadało się do tego przyznawać. Raz, bo to skinheadzi, którzy wtedy jednoznacznie kojarzeni byli z nazi-skinami, a dwa bo teksty o "niezależnym getcie", przemocy, biciu hipisów, okradaniu samochodów i rozróbach nie wpisywały się w ówczesne punkowe standardy. „Oi młodzież” to było coś nowego i, chcąc nie chcąc, ważnego. Stąd też pomysł, aby odświeżyć ten materiał i nagrać całość ponownie. Kasetowe wydanie „Oi młodzieży” znałem na pamięć. Nie przeszkadzało mi zbytnio, że były nierówności, potknięcia, a Harry niekiedy nie wyrabiał z tekstem, ale jak Analogsi uważają, że mogą drugi raz zrobić to lepiej, to czemu nie? 
Założenie było takie, żeby nie ingerować w aranżacje i nagrać wszystko tak jak kiedyś. Teoretycznie większość się zgadza, ale pewne rzeczy zostały zmienione. Gdzie to fajne tremolo na perkusji z początku „Analogs rules”? Może było krzywe i zagrane z rozpędu, ale miało swój urok. Najwięcej zmian spotkało chyba kawałek „Strzelby z Brixton” – zmieniona rytmika, nieco Clashowe gitary i grzeczne chórki niestety odjęły numerowi mocy. Rozbawiły mnie dodane zaskakujące organki w „Cudzie”. Za to niektóre zmiany wypadły na plus – choćby brak pogłosu na wokalu w tytułowym utworze, który w oryginale brzmiał jak nagranie z kościelnego chóru.

Pewną nowością jest polska wersja Cock SparrerowegoGet a rope” (w oryginale było po angielsku) z odessanym do minimum podkładem i rachityczną solówką. Ogólnie, nowe wersje brzmią bardzo minimalistycznie. Spodziewałem się mocarnego pierdolnięcia, na dwie przesterowane gitary, a całość wypadła bardzo delikatnie. Może miało być oldskulowo? Nie wiem, ale brzmienie gitar jest chyba najsłabszym punktem programu. Na osłodę plus za nową wersję okładki. Oryginalna była baaaardzo osobliwa. 

Pełnoletnia oi młodzież z The Analogs na pewno gra równiej, śpiewa mocniej, ma lepszą dykcję i solidniejszy warsztat. Ale czy ponownie nagrane stare numery brzmią lepiej? To już subiektywna kwestia. Ja tam mimo wszystko wolę sentymentalne stare wersje, ale najlepiej ocenić samemu. A jeśli nie macie debiutu Analogsów, aby porównać zmiany, to polecam zaopatrzenie się w wersję z 2CD – z oryginalnym i nowym materiałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz