Płocki komentarz do bieżących wydarzeń — Farben Lehre „Stacja wolność” || recenzja

Wojtek Wojda się wkurzył. Po sześciu latach przerwy Farben Lehre wraca z nowym materiałem, na którym ewidentnie słychać, że przez ten czas ekipa z Płocka podlewała ziarenka gniewu i niezadowolenia, które wykiełkowały w 15 premierowych numerach. Myślą przewodnią „Stacji wolność” jest krytyka obecnego porządku politycznego w Polsce. Hmmm, brzmi to całkiem… punkowo — i taki w większości jest też ten album. Proste gitarowe numery, rozpędzona perkusja i podane wprost teksty, w których od czasu do czasu trafimy na soczysty wulgaryzm. Gdyby nie kilka wstawek z typowym dla Farben Lehre punky-reggae-live stylu to byłby to chyba jeden z ostrzejszych materiałów w dyskografii zespołu.


Farben Lehre to poukładany band wykonujący lekko deutsch-punkowy styl w polskim wydaniu. Zespół funkcjonuje jak dobrze naoliwiona maszyna, nieustannie koncertuje, a pod kątem organizacyjnego profesjonalizmu obok Analogsów jest od lat krajowym liderem. Niektórzy lubią ich bardziej, niektórzy mniej, niektórzy wcale, ale patrząc na historię tego zespołu nie sposób nie docenić konsekwencji z jaką Farben Lehre od ponad trzydziestu lat robi swoją robotę. A w dodatku nie flirtuje z mainstreamem. Choć pewnie by mógł.

Propozycja muzyczna jaką znajdziemy na nowej płycie Farben Lehre oprócz tego, że jest ostrzejsza i bardziej dosadna nie niesie ze sobą rewolucji w stylu zespołu. Mam wrażenie, że głównym celem tej płyty jest odświeżenie koncertowej setlisty, bo słychać, że numery aranżowane są w taki sposób, żeby dobrze brzmiały na żywo. Zespół od lat koncertuje z jednym gitarzystą, stąd też partie gitar na „Stacji wolność” są proste i mało rozbudowane — tak aby dało się je wiernie powtórzyć na koncertach. Najciekawsze gitarowo fragmenty trafiają się w kawałkach ocierających się o reggae czy granie akustyczne. Słychać, że Konrad Wojda doszlifował warsztat na akustycznej trasie Farben Lehre, a na płycie dzięki temu zdarzają się zmiany nastroju. Jednak oprócz tych nielicznych momentów, na płycie rządzi proste riffowe granie, choć nie jest to granie prostackie. Raczej proste i skuteczne.

Na „Stacji wolność” Farben Lehre zasiliła świeża krew w postaci bębniarza Gerarda Klawe, znanego wcześniej m.in. z Closterkeller czy Moskwy. Zmiana na pewno nie obniża formy zespołu, bo Gerardowi mocy nie brakuje, a ciekawą zagrywką rytmiczną czy grą na podwójnej stopie również potrafi zabłysnąć. Na płytach Farben Lehre pojawiało się też sporo gości, a na „Stacji” gość jest tylko jeden, a jest nim skrzypek Huntera, Michał Jelonek. Nie przepadam za jego macierzystym bandem, ale grać na skrzypcach potrafi.

To co mi najbardziej przeszkadza na „Stacji wolność” to niektóre teksty, opierające się często na oklepanych do bólu rymach. Po tak doświadczonym bandzie oczekiwałbym czegoś więcej niż „wyruszam w podróż całkiem nową, drogą nieznaną, kolorową” czy „sypią, sypią się talary, hokus pokus, czary mary”. Wiadomo, że piosenka musi posiadać tekst, ale im człowiek starszy tym robi się bardziej wymagający pod kątem nie tyle przekazu, co jego formy. Choć wiadomo, że Farben Lehre od lat kieruje swoją twórczość w stronę młodszej publiki, której może to nie przeszkadzać. Dla mnie to jednak minus. Plus za to, że Wojtek w tekstach stara się co nieco wygarnąć obecnie rządzącym. Już kiedyś pisałem, że mamy teraz bardzo dobre czasy pod kątem łatwo dostępnych inspiracji do punkowych tekstów. Wystarczy parę dni z rzędu pooglądać „Wiadomości” i mamy na koniec tygodnia ogarnięte liryki na cały album.

„Stacja wolność” to płyta, której po Farben Lehre można się było spodziewać. Jest żwawo, energetycznie, do przodu i bez większych zmian w stylistyce. Znam ludzi, którzy reagują na ten band mocno alergicznie, ale patrząc zupełnie obiektywnie, dobrze wykonaną robotę trzeba docenić, a Farbeni mimo tego, że wciąż grają tę najbardziej młodzieżową odmianę punk rocka, to robią to sprawnie i rzetelnie. Jak to ktoś napisał na YouTube „mimo wieku, dalej dobra energia”. Z pewnością nie jest to album, który ma do twórczości zespołu przekonać nieprzekonanych, a raczej prezent dla fanów, którzy od lat czekają na premierowe numery na koncertowej setliście.

7/10
Farben Lehre „Stacja wolność”, Lou & Rocked Boys, wrzesień 2018


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz