Kasetowy renesans # 2 — powrót nośnika z perspektywy muzyków

W lutym wypuściłem artykuł o powrocie kasety magnetofonowej (klik tutaj) i od tego czasu mam wrażenie, że kasetowych premier jest coraz więcej i więcej. Zwłaszcza na scenie hard-core, gdzie premierowy materiał wydany na kasecie jest ostatnio równie ważny jak nieograniczony dostęp do gazowanego yerba mate, choć także w klimatach metalowej ekstremy miłośników kaset nie brakuje. Może ciężka muzyka lepiej/wiarygodniej brzmi na kasecie? O powody wydawania swojej twórczości na kasecie zapytałem samych zainteresowanych — czyli zespoły, które w ostatnim czasie wypuściły swoje taśmy.




Buri (SIKSA)
Kaseta SIKSA „Punk ist tot”, wyd. Sorry Hombre, 2017, SIKSA / Marszałek „Patriotyzm jutra” wyd. Sorry Hombre, 2018

— Powodów dla których "Punk ist tot" został wydany na kasecie jest kilka, lecz nie kryje się za tym jakaś szczególnie porywająca i mistyczna przygoda. Warto zaznaczyć, że nim ukazała się kaseta z zapisem naszego koncertu w Berlinie, znana jako "Punk ist tot", mieliśmy za sobą kilka wydawnictw kasetowych np. "Berek!" live z Galerii El w Elblągu i "Kraje izraelskie" live z Krakowa. Oba wydane w bardzo małych nakładach. Wydaliśmy również singiel "Modelka" na dyskietce komputerowej 3,5" na Ukrainie. Wybór nośników wiązał się też z tym, że na ówczesnym etapie myśleliśmy o SIKSIE jako o czymś nierejestrowalnym, dlatego też sięgaliśmy po dystrybucję nośników, nad których uruchomieniem musisz się bardziej postarać niż w przypadku plików czy płyty CD. Wiąże się to też z namacalnością kasety i innych nośników analogowych, oscylującą gdzieś między szczególnym rodzajem odbioru dźwięku, a gadżetem. Wielu ludzi dziwi się, że sięgamy po tak niepopularne nośniki, a dla innych z kolei kaseta to codzienność, np. dla ludzi ze sceny punk czy szeroko pojętego "niezalu" (okropne słowo!). Sami mamy całkiem sporo kaset, od bootlegów z lat 90tych po najnowsze wydania z ostatnich miesięcy. Kaset pojawia się mnóstwo, od hc/punka przez noise po field recording i nie jesteśmy w stanie za wszystkim nadążyć. Wydaje się, że do takiego zestawu SIKSA ze swoją propozycją pasuje. Z drugiej strony materiał, który znalazł się na "Punk ist tot" brzmi jak rzecz z punkowej przegrywalni z lat 90tych, więc ten nośnik pasuje do niego ideowo. Na przykład taki SIKSOWY utwór "Wywiad rzeka", który znalazł się na winylowej 7" z Alles ma stricte singlowy charakter, więc winyl był dla niego najbardziej odpowiedni. Po prostu myślimy o stosunku treści do formy fizycznej również przy naszych nielicznych wydawnictwach. Warto również wspomnieć, że nakłady kaset, które produkujemy nie są duże. Zazwyczaj wszystko schodzi na kilku najbliższych koncertach od ich pojawienia się. Na pewno jeszcze będziemy puszczać rzeczy na kasetach, ale po CD też sięgniemy w drugiej połowie tego roku.

(Płyta „Stabat Mater Dolorosa” CD/LP ukaże się 2 sierpnia 2018 r. nakładem Anteny Krzyku)

Piotr Markowski (Marszałek)
Kaseta Siksa / Marszałek „Patriotyzm jutra” wyd. Sorry Hombre 2018

— O wydaniu kasety zdecydował i sentyment: ja przynajmniej na kasetach się chowałem, i okazja: znajomość Siksy z Sorry Hombre Records i ich doświadczenia uprzednie w wydawnictwach kasetowych. Powiedzieli: dawaj, robimy, zejdzie. Ale chyba głównie dlatego, że chcąc podkreślić podzielność tego materiału, zdecydowaliśmy się na nośniki z dwiema stronami. Kompakt jednak mniej jest splitem niż winyl i kaseta. Po prostu nie ma na nim tych dwóch stron, stąd taka decyzja.

Radek Sternicki (Jad / Drip Of Lies / Limp Blitzkrieg / ex The Stubs)
Kiedyś The Stubs „Golden shower oh hits”, „Live at CRK”, a teraz Jad „Promo Tape 2018”

— Po co, wydawaliśmy The Stubs na kasecie? Głównie dla zajawki i sentymentu. Każdy z nas urodził się w latach 80-tych i załapał się na słuchanie muzyki na początku lat 90tych. Kasety wtedy po prostu królowały. Poza tym, że kasety brzmią zdecydowanie najgorzej ze wszystkich nośników to wyglądają ładniej niż np CD. Pod tym względem na pierwszym miejscu jest winyl, na drugim kasety, a na ostatnim CD. Nie znam się na ekonomicznych trendach ale skoro wydawanie kaset obecnie opłaca się nawet majorsom to coś w tym musi być. Intuicja podpowiada mi jednak, że drugie życie kasety w mainstreamie nie potrwa długo, natomiast w undergroundzie gdzieś tam sobie ten nośnik będzie nadal funkcjonować z mniejszym lub większym powodzenie. My [JAD] po prostu bardzo lubimy kasety, a materiał na Promo Tape 2018 jest materiałem, który powstał z myślą o pierwszym LP zespołu i jest jego zapowiedzią.

Levi (Kult Mogił)
Kaseta Kult Mogił „Portentaque”, wyd. Gravplass Propaganda, 2017

— Po prostu pojawiła się propozycja wydania kasety i z niej skorzystaliśmy. Pochodzimy z tego pokolenia, które wychowało się na kasetach i cały czas darzymy ten nośnik szacunkiem. Wychowałem się na taśmach demo i tape tradingu, który prowadziłem z wieloma ludźmi zarówno w Polsce jak i na całym świecie. Dzięki temu poznałem wiele interesujących kapel, z których część wielbię do dzisiaj, a niektóre demówki nadal są dla mnie ulubionymi materiałami. A jeżeli chodzi o Kult Mogił, to nasze korzenie siedzą głęboko w podziemnym metalu, stąd też kaseta jest dla nas naturalnym nośnikiem. Poza tym, na przykładzie naszych poprzednich materiałów zauważyliśmy, że są ludzie zainteresowani naszymi kasetami, więc decyzja była prosta.

W dalszym ciągu jest pewna grupa maniaków, którzy słuchają muzyki z kaset. Do tej grupy zaliczam się również i ja. Może nie robię tego codziennie, ale raz na jakiś czas odpalam swojego decka i lubię delektować się brzmieniem kaset, które mimo wszystko ma coś w sobie. Pewne specyficzne ciepło. Zdecydowanie są jeszcze fani metalu, którzy nadal uważają kasetę za podstawowy i najbardziej odpowiedni nośnik dla tej muzyki. Oczywiście nastały inne czasy, a przez moment wydawało się nawet, że kasety na chwilę zniknęły z obiegu. Jednak było to pozorne, bowiem w podziemnej cyrkulacji cały czas ukazywały się materiały kapel na kasetach. Oczywiście śmieszą mnie niektóre nakłady kaset, jak ścisłe limity do 12 czy 18 sztuk, bo ani nie odniesie to jakiegokolwiek efektu promocyjnego, a jedynie może stanowić pretekst do windowania cen dla różnego rodzaju czubów i spekulantów. Ale to już nie moja broszka…

Pozostaje się więc tylko cieszyć, bowiem przynajmniej dla mnie kaseta magnetofonowa to nierozłączny element metalowej sceny. I mam nadzieję, że tak będzie jeszcze bardzo długo.

Adam Sokół (Manta Birostris)
Kaseta Manta Birostris „Przeklęte oko proroka” ukaże się nakładem Sorry Hombre jeszcze w 2018 roku.

— Powody są bardzo proste. Po pierwsze, ludzie mają wyczesane na kupowanie płyt i od dawna wielu woli muzykę w sieci w spotifajach, deezerach etc., w związku z tym wydawanie muzyki na kompaktach nie ma sensu. Choć wciąż jest stosunkowo tanie i ekonomiczne. Po drugie, kaseta jest szpanerska i zawsze fajnie mieć wydany materiał na tym nośniku. Ponadto kaseta jak praktyczna punkowo, bo jak pijany pank zarzyga taśmę, zawsze drugiego dnia można wyciąć, skleić i… gra dalej. Po trzecie, kaseta zwraca uwagę na zasadzie, kto, w 2018 roku wydaje muzykę na kasetach? Może taka ciekawość doprowadzi do pozyskania nieświadomego słuchacza? Możliwe, że kasety mają też potencjał sprzedażowy, łatwiej chyba sprzedać kolekcjonerom 100 kaset, niż 100 kompaktów.

Przemek Cienkosz (The Bastard)
Kaseta The Bastard „Ciężka dola rock’n’rolla”, wyd. Oldschool, Lou & Rocked Boys, Beskid Punkowy, 2018.

— Pomysł na wydanie materiału na kasecie zrodził się w mojej głowie po jednej z rozmów z moim przyjacielem Władim zajmującego się Beskidem Punkowym. Stwierdziliśmy wspólnie że skoro nasza nowa płyta ukazała się na na CD i LP to warto zrobić do kompletu też kasetę. Wiązało się to również z mijającym w zeszłym roku 10-leciem istnienia zespołu. Nie badałem rynku pod tym kątem. Zrobiliśmy to wspólnymi siłami tak po prostu, nie zakładając niczego z góry, bardziej na pamiątkę.


Jaki z tego wniosek?

No to teraz kilka słów ode mnie. Powody wydania materiału na kasecie, podane przez wywiadowanych muzyków zaskakujące nie były. Siła sentymentów jest w pewnym wieku nie do pokonania :) Jednak niezależnie od skali tego kasetowego renesansu, to jak zauważył Levi pozostaje nam tylko się cieszyć. Dla mnie to nie tylko kwestia typu dlaczego kaseta, a nie winyl, albo CD. Z mojej perspektywy to nie jest kluczowe. Najbardziej istotne jest to, że cały czas są zespoły i ludzie, którzy mimo tego, że współczesne czasy są w dużej mierze wirtualne to chcą mieć kawałek muzyki na fizycznym nośniku. Niezależnie od tego jaki by on nie był. To, że słuchanie muzyki wymaga obcowania z czymś, co istnieje, może nauczyć młodych adeptów rock’n’rolla, że album zespołu, to coś więcej niż jeden numer, a kolejność utworów na płycie, ma jakiś logiczny sens i porządek. Sam gram w zespole i nie wyobrażam sobie sytuacji, w której „wydanie” nowego materiału wiązałoby się wyłącznie z wrzuceniem wavów na bandcamp czy pliku z dopiskiem „full album” w tytule na YouTube. Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że czasem bardziej efektywnym rozwiązaniem promocyjnym jest nagranie jednej czy dwóch piosenek i wrzucenie ich w sieć razem z teledyskami, zamiast od razu wpakować się w wydanie płyty, której nikt z początku nie będzie chciał kupić, mieć czy posłuchać.

Problem jest też taki, że nie każda muzyka przeżywa. Są zespoły właściwe dla nośnika jakim była kaseta, które nie doczekały się wydań na CD lub LP, a nikt nie kwapił się do wrzucenia ich do sieci. Zresztą pomimo obiegowych opinii to co jest w sieci nie zostaje tam na zawsze. Sam pamiętam kapele ze Strefy MP3 portalu Wirtualna Polska, których już nie da się odnaleźć w sieci. Podobnie z projektami, które były tylko na MySpace. Zniknęły i koniec. Stąd też dodatkowa wartość nośników fizycznych, które są pewnym archiwum, z którego być może da się coś kiedyś odtworzyć lub zachować dla muzycznych archeologów na przyszłość ;)

Kaseto wracaj i miej się dobrze, a Was zachęcam do sprawdzenia tego nośnika na własnej skórze. Jak mówił Radek, kasety mają swój klimat i specyficzne wyłącznie dla nich walory estetyczne. Choć niekoniecznie zgadzam się z tym, że są ładniejsze od CD.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz