„Please kill me” — książka, którą trzeba znać | Recenzja

Jeśli kochasz punk rocka i kochasz rock’n’rolla to po prostu musisz przeczytać tę książkę. I tak naprawdę to na tym zdaniu mógłbym zakończyć swoją recenzję, ale z poczucia obowiązku wypada jakoś tę opinię uzasadnić.



Współtwórca pisma „Punk”, Legs McNeil wraz Gillian McCain w swoim monumentalnym dziele zmierzyli się ze sporym wyzwaniem. Na podstawie setek godzin wywiadów z muzykami, artystami, menadżerami i innymi postaciami kręcącymi się wokół rockowej, a potem punk rockowej sceny, stworzyli bardzo naturalistyczny i niewyidealizowany obraz stopniowego kształtowania się i nagłego upadku pierwszej fali punk rocka. Słowo upadek, nie jest tu przypadkowe, bo po przeczytaniu „Please kill me” czytelnik ma wrażenie, że punk skończył się lata temu. Można by tu wpleść cytat Legsa McNeila, który znajdziemy w książce: po prostu „z dnia na dzień punk stał się tak głupi, jak wszystko inne”.

Mimo tego, że książka zmierza do dramatycznego końca i w dużej mierze traktuje punk rock jako zjawisko, które już się wydarzyło i pieśń przeszłości, nie oznacza to, że punk rock naprawdę umarł i obecnie już go nie ma. Owszem jest, ale całkiem inny — oczywiście nawiązujący do muzyków wspomnianych w książce, ale należy go rozpatrywać w innych kategoriach. Punk w Polsce, punk w Japonii czy nawet scena hard-core w USA to wszystko zupełnie inna historia. Czerpiąca z prekursorów punka, ale mająca swój odrębny charakter i koloryt. Tego w „Please kill me” akurat nie przeczytamy, ale jeśli chcecie więcej optymizmu to wystarczy spojrzeć na książkę Marty Marciniak „Inna droga życia”, o której pisałem jakiś czas temu. Autorka była zdecydowanie bardziej pozytywna w swoim przekazie od McNeila i McCain.

Co do samej konstrukcji, „Please kill me” złożono wyłącznie z zacytowanych fragmentów wywiadów. Często obszernych, liczących kilka stron, ale bez choćby słowa komentarza odautorskiego — chociaż wypowiedzi Lega McNeila, jako bohatera wydarzeń tamtych czasów oczywiście też się tutaj pojawiają w formie cytatu. Wygląda to tak, że po prostu bohaterowie tych wydarzeń sami chronologicznie opowiadają historię o tym, jak te początki punka, sceny i tworzących ją ludzi wyglądały. Często jedna wypowiedź od razu konfrontowana jest z inną, żeby pokazać to samo wydarzenie z różnych perspektyw. Która jest prawdziwa? Czytelnik oceni sam. Czyta się to wyśmienicie, a nakład pracy włożony w powstanie tak opasłej książki budzi mój osobisty podziw. Głównie ze względu na mnogość bohaterów i poruszanych wątków. Nie dałoby się napisać tej książki bez gruntownej wiedzy i aktywnego uczestniczenia w tych wydarzeniach. Bycia w odpowiednim miejscu i czasie. A Legs McNeil jako współtwórca kultowego zina te założenia spełnia jak mało kto.

„Please kill me” to w wielkim skrócie skromne początki i spektakularne upadki kultowych zespołów i artystów. Liczne anegdoty, dramatyczne, śmieszne i niekiedy głupie przygody sprawiają, że nie jest to nudna gawęda z historii współczesnej kultury. Po przeczytaniu „Please kill me” można dojść do wniosku, że tytuł przypadkowy nie jest. Obraz jaki buduje te sporych rozmiarów dzieło będące doskonałym przykładem „historii mówionej” jest mało optymistyczny. Przedstawione w książce kultowe zespoły i artyści są w przeważającej mierze mało pozytywnymi postaciami. Jak byłem w podstawówce to pamiętam swoją fascynację postacią Sida Viciousa. Wizerunek Sida jaki wyziera z tej książki to obraz smętnej, dziecinnej łajzy, którą interesowało tylko ćpanie. Niestety mam wrażenie, że tak w rzeczywistości mogło być. Zresztą całe Sex Pistols wychodzi tu na bandę oszołomów. Podobnie jak inni bohaterowie tej książki, gwiazdy rocka, punka uwikłani w ciężkie narkotyki, przelotne związki z puszczalskimi groupies i autodestrukcyjny tryb życia bez żadnego sensu. A wszyscy wodzeni za nos przez wytwórnie płytowe i menadżerów. Takich gości ciężko polubić. Chociaż z rzadka wypadają na zabawnych.

Co ciekawe, z początku miałem wrażenie, że ta książka wcale o punk rocku nie opowiada, jednak to celowy zabieg. McNeil i McCain bardzo powoli budowali historyczne tło, a całe apogeum punka rozpoczyna się dopiero w drugiej połowie tego liczącego przeszło 600 stron tomiska. Po przeczytaniu książki cała historia robi się klarowna. Zaczęcie jej później sprawiłoby, że stałaby się niekompletna.

Napisałem już sporo, a nawet nie wspomniałem, o kim oprócz Sida i Legsa McNeila konkretnie jest ta książka. Bohaterów jest cała masa, ale warto wymienić między innymi takie zespoły i postacie jak: Danny Fields, Iggy Pop, Bebe Buell, Patti Smith, Lou Reed, Velvet Underground, Richard Hell, Johnny Thunders, Dictators, Dead Boys, New York Dolls, MC5, Doors, Ramones, Sex Pistols i wiele, wiele, naprawdę mnóstwo, innych. Poboczne wątki to między innymi historia fanzina „Punk”, CBGB’s czy The Factory Andy’ego Warhola. Historie opowiadane w książce skupiają się głównie na Nowym Jorku i scenie z USA, ale siłą rzeczy pewne przerzuty do Anglii (choć skupione głównie wokół Sex Pistols) się tutaj zdarzają.

Pomimo tej całej autodestrukcyjno-narkotykowo-nihilistycznej otoczki „Please kill me” to bardzo inspirujące dzieło. Lektura ponownie wzbudziła we mnie zajawkę na grzebanie w archiwach i odkrywanie na nowo starych, kultowych albumów. Po wielu latach sięgnąłem znowu po The Doors, Stooges, MC5, Dead Boys czy Dictators. I były to bardzo miłe spotkania :)

Skonfontowałem tą książkę z filmem dokumentalnym „Danny says”, który można obejrzeć na platformie Netflix, i w takim starciu film wypada niestety blado. Bladziutko. Może być wprowadzeniem do „Please kill me”, ale odwrotnie przez swoją lakoniczność się nie broni.

Wracając do mojej początkowej myśli — „Please kill me” naprawdę warto przeczytać. W sumie to nawet i trzeba. Zdecydowanie polecam!

9,5/10
Legs McNeil, Gillian McCain „Please kill me. Punkowa historia punka”, wyd. Czarne, marzec 2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz