Dostałem ten materiał do odsłuchu jeszcze przed premierą, ale patrząc na to, co będzie się działo w obozie CF98 uznałem, że nie ma co się spieszyć z recenzowaniem, bo najlepsze było dopiero przed nimi. Zanim przejdziemy do muzyki warto więc wspomnieć o tym, co ostatnio wydarzyło się w historii CF98. Zespół zagrał tygodniową trasę po Japonii, wystąpił na festiwalu Mighty Sounds w Czechach i Punk Rock Holiday na Słowenii. Z kim gra teraz CF98? Patrząc na tegoroczną rozpiskę widać koncerty i z Teenage Bottlerocket w Austrii, Useless ID na Słowacji czy Ignite w Warszawie. Przypominam, że cały czas mówimy o polskim zespole z Krakowa. Do tej pory tego typu strzałami mogły się pochwalić zespoły ze sceny black czy death metalowej. No i Booze & Glory. A tu melodic-punkowa ekipa zaczyna delikatnie się rozpychać na zagranicznych scenach. Bardzo mnie to cieszy!
Wróćmy do muzyki. Co znajdziemy na „Rotten to the core”? 16 minut rozpędzonego w starym melodic-punkowym stylu przebojowego grania z damskim wokalem i męskimi core’owymi chórkami. Raz bardziej nostalgicznego, a raz radosnego i typowo kalifornijskiego jak w „Navel of the world". CF98 kiedyś byli mocno zapatrzeni w New Found Glory, teraz coraz bliżej im do natchnionego Ignite. Technicznie ten band zawsze grał bez zarzutu. Teraz jest tak samo, tylko szybciej. Bębniarz musi dbać o formę, bo łojąc tak energetyczne sety na żywo łatwo zejść na zawał.
Podobnie jak na „Story makers” wszystko zaśpiewane jest po angielsku. Czuć, że wraz z podkręceniem metrum i stylistycznym powrotem do starej szkoły melodic-punka jest to jeden z zabiegów zwiększających siłę rażenia CF98 poza granicami Polski. Ma to sens, choć dalej pozostaję zatwardziałym fanem „Nic do stracenia”.
Trzymam kciuki za kolejne sukcesy i czekam na rozwój wydarzeń. Chciałbym doczekać momentu, w którym polski band wyda swoją płytę w labelu na literkę E lub F.
8/10
CF98 „Rotten to the core”, wyd. Sound Speed Records, kwiecień 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz