Starzy gniewni — Moskwa „XXI wiek” || recenzja

Czasy na granie punk rocka w Polsce są wyjątkowo sprzyjające. Na pewno jest o czym śpiewać i przeciwko czemu się opowiadać. Nie wiem czy ta cała społeczno-polityczna sytuacja sprawiła, że tyle starych punkowych ekip pamiętających PRL powraca. Pewnie nie. Ale Moskwa do tych nowo powracających załóg nie należy, bo reaktywowała się już dobrych kilkanaście lat temu ale dopiero teraz wraca z nowym studyjnym materiałem. Trzecim w historii, co jak na zespół z ponad trzydziestoletnim stażem jest zaskakujące. „XXI wiek” i „Życie niezwykłe” dzieli 29 lat, ale na taką płytę warto by było czekać nawet lat 30.



Moskwa na każdym swoim albumie gra trochę inaczej. Debiut (zremasterowany i wznowiony niedawno na CD i winylu) pokazywał Moskwę, jako zespół łączący ostrego hard/core punka z melodyjnym punk-rockowym graniem. Znalazło się na nim i ostre łojenie znane z klasycznych kawałków Gumy jak „Nigdy” czy „Powietrza”, ale też nie brakowało bardziej „radiowych” numerów jak „Ja” i „Sen”. Ten materiał dobrze znosi próbę czasu i po latach te kawałki brzmią równie dobrze jak kiedyś. Szkoda tylko, że reedycję wydano jak w oryginale — minimalistycznie, bez książeczki czy innych dodatków. Często w przypadku wznowień klasyków brakuje mi podkreślenia historycznego aspektu samej płyty, choćby w formie książeczki z archiwalnymi zdjęciami, jak było w przypadku winyla „Nigdy!”. Choć na takie sentymenty pewnie też przyjdzie czas, bo historia Moskwy nadal się toczy, a ekipa Gumy ostro koncertuje i jest w dobrej formie. Sam po raz pierwszy widziałem ich na żywo w 2015 roku i byłem pod dużym wrażeniem energii, jaką cały czas ma ten zespół.

„Życie niezwykłe” kontynuowało „radiowy” kierunek z debiutu i generalnie był to dość dziwny album. Oprócz ostrzejszych fragmentów Moskwa eksperymentowała na nim z klimatami bliższymi… Oddziałowi Zamkniętemu niż punkowej scenie. Z perspektywy lat także ta płyta ma w sobie coś ciekawego i dowcipnego, ale w historii Moskwy był to skręt w ślepy zaułek, z którego chłopaki później się wydostali. Można by rzec „tiki tam boogie, yeah!”.

Na „XXI wieku” próżno szukać tego radiowo-rockowego stylu, który pojawiał się poprzednio. Dominuje szybkie ostre hard-core punkowe granie, łączące stare polskie punkowe klimaty z bardziej amerykańską szkołą gry. Zwłaszcza pod kątem riffów, które niekiedy ocierają się o Bad Religion czy Anti-Flag. Co ciekawe Moskwa AD 2019 jest ostrzejsza i muzycznie i tekstowo od Moskwy z czasów debiutu. Jak powiedział Jonasz Kofta, z młodych gniewnych wyrośli starzy wkurwieni.

Tekstowo nie ma tu miękkiej gry i okrągłych słów. Bezpośrednio podane liryki nawiązują do starej szkoły pisania punkowych numerów, choćby przez wykorzystanie klasycznych sloganów typu „nie ma kompromisu w obronie Matki Ziemi”. Guma oprócz ekologii, śpiewa o walce z systemem w utworze „System”, o walce z Babilonem w utworze „Babilon”, a w kawałku „Proszę księdza” porusza m.in. temat pedofilii w kościele. Nowa Moskwa pokazuje klasykę pisania zbuntowanych punkowych kawałków, ale nie zabrakło też lżejszych wątków biograficzno-sentymentalnych, w numerze „Hard core punk”:
Nie pamiętam już jak, ile mogłem mieć lat
kiedy zacząłem pierwszy raz punk rocka grać
wtedy zmienił się mój świat
(…)
Słowa były jak znak, prawdę mówiły nam
o tym jaki jest świat, który otaczał nas
tyle tekstów kapel pamiętam cały czas
Trudno się z tym nie utożsamiać. Sam pamiętam jak wsiąkałem w punkowe klimaty, chłonąc zbuntowany przekaz i czytając książeczki z tekstami, które faktycznie potrafiłbym wyrecytować i teraz. Ciekawe czy dzieciaki, dla których „XXI wiek” może być pierwszym kontaktem z Moskwą podejdą do tego w podobny sposób, bo teksty z tej płyty mają potencjał być pewnym zakreślaczem wskazującym tematy, nad którym warto się w życiu zastanowić.

Ducha dawnych punkowych czasów czuć również w brzmieniu płyty. Dźwięk nie jest dopieszczony i miejscami brzmi to jakby te nagrania chciały oddać koncertowego ducha Moskwy. Od spontanicznej gry gitary solowej po niezbyt potężne brzmienie gitary rytmicznej. Jest dość surowo, ale całość brzmi przez to szczerze i wiarygodnie. No i głos Gumy przez lata tylko zyskał na swojej charakterystycznej barwie.

Dopieszczone jest za to wydanie płyty — digipak z apokaliptyczną grafiką pokazującą ostatnią pszczołę przelatująca na tle zrujnowanego miasta. Do tego znajdujący się pod tacką kolaż ekologicznych grafik znanych ze sprajowanych przed laty na ulicach miast szablonów i koszulek klarownie pokazuje, że Moskwa ma cały czas coś ważnego do powiedzenia.
Podoba mi się ten powrót. Mam nadzieję, że czwarta studyjna płyta Moskwy ukaże się wcześniej niż za 29 lat.

8,5/10

Moskwa, „XXI wiek”, wyd. Zima Records, luty 2019
Moskwa „Moskwa”, wyd. MTJ, maj 2018




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz