Recenzja: „Ramones Maniacs Poland” — najlepszy polski tribute to Ramones

Trochę zaspałem z recenzją tej płyty, bo w międzyczasie jej nakład zdążył się już praktycznie wyczerpać. Ale świadczy to tylko o jednym, „Ramones Maniacs Poland” to po prostu dobry tribute album, którego specjalnie promować nie trzeba. Jednak, żeby tradycji stało się za dość dorzucę parę słów od siebie.


Fanów Ramones w Polsce nie brakuje, ale jeśli ramonescore miałby mieść gdzieś swoją polską ambasadę to w drodze kompromisu musiałaby się znaleźć gdzieś w połowie drogi między Legionowem a Warszawą. Właśnie z tych miast wywodzi się najwięcej bandów bezpośrednio zainspirowanych Ramonesami. Choć jakby prześledzić składy tych grup, to wiele w nich wspólnych elementów. Są zawodnicy, którzy z Ramonesów nie wyrosną nigdy i właśnie dzięki ich staraniom, możemy cieszyć się tą elegancko wydaną płytą. Myśl przewodnią albumu znajdziemy we wkładce: „wszyscy wiemy kim byli Ramones, ale nie wszyscy wiedzą ilu mają fanów w Polsce. Dlatego powstała ta płyta”.

Na „Ramones Maniacs Poland” znalazło się 31 zespołów przekrojowo prezentujących dyskografię Ramones. Chociaż „Bliztkrieg bop” tu nie znajdziecie. Część kapel wychodząc z założenia, że po mistrzach nie ma co poprawiać odegrała swoje covery po bożemu dodając do nich szczyptę swojego stylu. Czy to źle? Moim zdaniem, nie, bo jak coś nie jest spieprzone to po co tam grzebać i zmieniać na siłę? Potwierdzeniem tej tezy są wykony „Sheena is a punk rocker” Dizla, „What’s your game” Celi Nr 3 czy „Somebody put something in my drink” November. Pomimo tego, że innowacyjne nie są to brzmią bardzo dobrze. Z chłopakami z The Sabała Bacała też nie zdecydowaliśmy się na wprowadzanie zmian w „The KKK took my baby away” poza podkręceniem tempa do bardziej współczesnego ;)

Czasem jednak pojawiają się większe kombinacje, jak choćby w „Domu wariatów” Testera Gier. Ciekawie wypadła również przeróbka „I won’t let it happen” w retro-modsowatym wykonaniu Pleasure Trap, choć te skankowe zagrywki gitary bym sobie podarował. Na szczęście obyło się bez totalnie odjechanych muzycznych pomysłów, przez co album brzmi spójnie, choć różnorodności nie brakuje.

Na „Ramones Maniacs Poland” nie zabrakło też spolszczeń. Polskie teksty do klasyków Ramones napisały takie bandy jak: Sex Bomba, Inhalators, Zwyrols, Lipsztift, Satellites, Tester Gier czy Bulbulators. Dzięki temu od zapomnienia ocalony zostanie między innymi bokser Maricin Najman, który stał się bohaterem wersji numeru „The crusher” w wykonaniu Royal Spirit. Nie wiem czy to dobrze ;)

Jedyne czego tak naprawdę brakuje mi na tej płycie to większej liczby tych, hm, „pierwszoligowych” punk rockowych ekip. Takiego Dezertera odnajdującego się w repertuarze Ramones to bym z chęcią posłuchał. Choć składowo wcale nie jest źle, wprawdzie więcej tu kapel dla wtajemniczonych punkowych rozkminiaczy, ale nie ma to wpływu na poziom i jakość nagrań.

Albumów tribute to wydaje się w Polsce niewiele, a szkoda, bo „Ramones Maniacs Poland” udowadnia, że można to robić porządnie, fajnie i na poziomie. Czekam na polski tribute to The Clash, to by była ciekawostka.

Na koniec jeszcze parę słów o samym wydaniu płyty. Okładka ewidentnie nawiązuje to RamonesMania, a całość wygląda zdecydowanie profesjonalnie. Rozkładamy digipak z komiksową grafiką z nagrobkami i książeczką-plakatem z informacjami o zespołach, które wzięły udział w projekcie. Tak to się powinno robić. Jest elegancko.

Na „Ramones Maniacs Poland” warto zwrócić uwagę. Ostatnich egzemplarzy płyty możecie szukać u zespołów, które wzięły udział w projekcie. Kilka sztuk można złapać między innymi tutaj: http://thesabalabacala.8merch.com/ramones_maniacs_poland-id12591.

8,5/10
VA „Ramones Maniacs Poland”, wyd. Ramones Fan Club Poland, maj 2017

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz