Recenzja: Plagiat 199 „Terra” – plagiaris opus magnum

Plagiat 199 wzniósł się na wyżyny swoich możliwości i nagrał płytę, którą trudno określić innym mianem niż dobra, a z pewnością najlepsza w historii zespołu. Najlepsza począwszy od oprawy graficznej, poprzez brzmienie aż po aranżację linii wokalnych Magdy Czomperlik. Niezmiernie mnie to cieszy, bo tej działającej od 1998 roku grupie się to po prostu należało. Parę lat, które dzielą album „Terra” od swojego poprzednika „Do przodu” są zdecydowanie do przodu – progres widać, słychać i czuć.


„Terra” ma klimat. Niekiedy mroczny, niekiedy luźniejszy, ale są na nim utwory, które zwyczajnie są „jakieś” i przykuwają uwagę. Zdecydowanie nie jest to album z muzyką towarzyszącą. Co do wspomnianego progresu, spora zmiana wydarzyła się w warstwie tekstowej i interpretacyjnej. Odpowiedzialna za wokale Magda udowodniła, że ma kawał głosu, wie jak go używać a jej możliwości są bardzo szerokie. Od zadziornego, ostrego punkowego wokalu, po delikatne subtelne linie. Nawet charakterystyczny akcent Madziary czasami znika i zastępują go przyjemne dziewczęce dźwięki (jak w „Czasie niewinności”). Jednak zdecydowanie bardziej zapadają w pamięć ostrzejsze momenty – zwłaszcza „Św.”, który wywołuje przyjemne mrowienie na skórze. Klimat, tekst, wykonanie, wszystko się zgadza. W tekstach na „Terra” dominują osobiste tematy podane w oryginalny sposób. Plagiat 199 nie powtarza prostych sloganów i przez lata odnalazł swoje własne środki przekazu. Jedynie w numerach bardziej „przyziemnych” ocierających się o tematykę polityki czy rodzimego szołbizu zespół prosto i dosadnie serwuje swoje tezy. Fajnym dodatkiem jest też zaśpiewana po bośniacku „Emina”. Wprawdzie niewiele z niej rozumiem, ale brzmi ciekawie ;)

Muzycznie również mamy krok do przodu. W dalszym ciągu trzon kawałków czerpie z reggae i ska, ale zdecydowana większość numerów oparta jest na konkretnym rockowym graniu z punkowym nerwem, dęciakami i niebanalnymi aranżami. Jest na czym zawiesić ucho, bo panowie-muzycy grają fachowo i mają pomysły. Zresztą, kiedy widziałem grupę pierwszy raz na żywo w Bielsku-Białej bodajże dziesięć lat temu, to już wtedy prezentowała solidny poziom techniczny.

Jednym zdaniem, „Terra” to klimat, rzetelne wykonanie, dobry damski wokal i interesujące piosenki. Czego chcieć więcej? Polecam.

Plagiat 199 „Terra”, wyd. Zima, luty 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz