W podkarpackiej Dębicy kultura i biznes przenikają się w osobliwy sposób. Parę lat temu jedyne sensowne imprezy, na które warto było przyjechać do Dębicy organizowała hard-core punkowa załoga City Punx Show. Sytuacja zmieniła się w 2012 roku, kiedy dębicka firma oponiarska Dębica postanowiła zorganizować darmowy festiwal muzyki alternatywnej. Rok później na podobny pomysł wpadł producent farb Śnieżka, który również postanowił zorganizować swoją imprezę. W tym roku termin obu firmowych festiwali zbiegł się w tym samym czasie. Przypadek?
Jako, że skład tegorocznego Śnieżka Czad Festiwal oscylował wokół juwenaliowego repertuaru wybrałem się na stadion miejski w Dębicy, gdzie odbyła się tegoroczna edycja Goodfestu. Zwłaszcza, że chciałem zobaczyć w końcu Kaliber 44 na żywo. Do dzisiaj gdzieś mam kasetę z „Księgą tajemniczą”. Dziwne, że scena hip-hop, która zaczynała od takich albumów dotarła do miejsca, w którym neosłowianie twerkują w rytmie dancehall.
Goodfest to mocno specyficzna impreza. Darmowa miejska feta na zakończenie wakacji kojarzy się raczej z kiełbasą z grilla i Beatą Kozidrak na scenie. Dębica podeszła do zagadnienia ambitnie. Goodfest jest przeglądem polskiej sceny alternatywnego popu, elektroniki z niewielką domieszką rocka i scen pobocznych, jak choćby tegoroczny hip-hop. Idea jest zacna, a wykonanie prezentuje równie wysoki poziom. Dźwięk, scena, oświetlenie, oprawa – nie ma się do czego doczepić. Widać, że oponiarze dobrze prosperują ;)
Nie wnikam zbyt dogłębnie w scenę polskiego alt-popu, dlatego line-up potraktowałem wybiórczo. Na stadionie zjawiłem się pod koniec koncertu duetu Rebeka, akurat na singlowy „Stars” i trochę wtopiłem, bo to, co zdążyłem zobaczyć brzmiało i wyglądało intrygująco. Po Rebece, nieco po dziewiętnastej, na scenie zainstalował się Kaliber 44. Patrząc choćby na line-up Cieszanów Rock Festiwal widać, że kapele, nazwijmy to umownie, subkulturowe pomimo swego dorobku obsadzane są w abstrakcyjnych godzinach. GBH w piątek o 17:30 supportuje Maleńczuka, Agnostic Front o 18:45 rozgrzewa publikę przed Szwagierkolaską, a na Goodfest, Kaliber 44 o 19:20 jest jednym z supportów Dawida Podsiadło i Brodki. No nie do końca jestem w stanie to logicznie wytłumaczyć, ale być może mam zakrzywiony obraz postrzegania rzeczywistości. Pora może i wczesna, ale na Kalibrze zrobiło się gęsto pod sceną. Bez Magika rolę frontmana przejął Joka, który objął główny wokal. Wodzirejem został Dj Fell-X, natomiast Abradab na luzie, trochę z boku robił swoje. Kalibrowi towarzyszył „żywy” zespół. Widać, że komponując numery nie były one pisane pod zespół, który miejscami miał dość zabawne zadania. Klawiszowiec powtarzający przez 3 minuty cztery dźwięki na pojedynczych klawiszach to dość niecodzienny widok, ale mimo tego podkłady zabrzmiały świeżo i sprawnie. Widać, że Kaliber 44 nie przyjechał do Dębicy odgrzewać kotleta i lansować się na swojej historii. Przekrojowy materiał wypadł nieźle, chociaż Dab mógłby czasem nieco odciążyć Jokę z natłokiem partii wokalu. Brak numeru „Plus i minus” w setliście udowodnił, że K44 to nie skansen i chłopaki chcą iść do przodu. Zwłaszcza, że w przyszłym roku ma wyjść nowa płyta ekipy. Kalibra słuchałem jak byłem dzieciakiem i z tej konfrontacji zespół wyszedł na tarczy. Warto zobaczyć.
Po Kalibrze zaliczyłem małą przerwę i wróciłem ponownie dopiero na Dawida Podsiadło. Przegapiłem go na 30 Seconds To Mars w Rybniku i liczyłem, że przegapię i tutaj. Niestety obsuwa line-upu skutecznie mi to uniemożliwiła. Nie przepadam za Dawidem, ale wypadł zaskakująco dobrze. Plus za naprawdę fachowy skład. Podobne wrażenie pozostawia Brodka, która również jak Dawid wywodzi się z telewizyjnych talent-show, ale zamiast podążać ścieżką wydeptaną przez Wydrę próbuje podejść ambitniej do tematu. Nie jestem fanem tego typu grania, ale profesjonalizm robi wrażenie.
Mimo tego, że na co dzień kręci mnie inna strona sceny to Goodfest wypadł very good. Fajnie, że prosty pracownik firmy oponiarskiej raz w roku może za darmo poobcować z tego typu graniem na żywo. Jeżeli Dębica będzie kontynuować ten cykl to w przyszłym roku też tam zawitam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz