Robert Wróbel jest niczym klubowy bumerang. Nawet, jeżeli prowadzony przez niego lokal znika z klubowej mapy Rzeszowa to z dużym prawdopodobieństwem możemy zakładać, że za jakiś czas powróci z nowym pomysłem na imprezowy biznes. Po Akademii i klubie Live mamy kolejny rozdział historii, gdyż pierwszego sierpnia otwarły się wrota osadzonego w galerii handlowej Millenium Hall klubu LUKR. Clubbing w galerii, znak czasów i zarazem ciekawostka. Da się oderwać miejsce na imprezę od hiperkonsumpcji? Wygląda na to, że tak. Zresztą Akademia też była w pionierskim rzeszowskim centrum Europa.
Wracając do lukrowania, czasu miałem niewiele, ale jak zapraszają to trzeba wpaść i pozwiedzać. Zwłaszcza, że sam byłem ciekawy, w którym kierunku tym razem uderzamy. Ogólnie, koncept jest taki jak pierwsza płyta Braci Figo Fagot. Nie, że wąsy, wóda i tureckie swetry, tylko, że ma być na bogatości i elegancja-francja. Czerwone dywany, pozowanie na ściance, wszystko się błyszczy, hostessy są zgrabne i ogólnie ma być wypas. Wypas i bogatość jest. Glamour, ale ze smakiem. Rzadko bywam w tego typu miejscach, ale wrażenie jest pozytywne. Jakby ktoś chciał przylansować to miejsce jest w sam raz.
Znajoma Pani Redaktor powiedziała, że warto obadać toalety. Nie była to zachęta do wspólnej zabawy w kabinie. Bynajmniej. O lukrowych kibelkach rozpisywała się już lokalna prasa, bo można w nich za free i bez zobowiązań oddać mocz do wielkich, nabrzmiałych kobiecych ust. Jak ktoś ma tego typu fantazje to jest szansa na ich szybką realizację. No i jest kominek w kiblu. Kominek jest cały czas, no a drugiego sierpnia na dokładkę Maffashion i Wujaszek Liestyle. Coś czuję, że porozstawiane w toaletach perfumy nie doczekają do jutra.
Lokal elegancki. Można się pokazać. Oprócz imprez mają być koncerty. Szkoda, że UL/KR już nie gra, bo dobrze prezentowaliby się na plakatach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz