Muzyka klasyczna — Karcer „Demo 1985-87” || recenzja

Wznowień, reedycji i archeologicznych punkowych wykopalisk ostatnio nie brakuje. Do wydawniczej rozgrywki włączył się nawet szczeciński Jimmy Jazz Records. Ostatnio na winylu wydał demo Kolaborantów z 1988 roku i Acapulco z 1986 roku. Ale nie o tym dzisiaj, bo wcześniej na rynek trafiło wznowienie klasycznego dema Karceru. Na winylu pojawiło się w lekko okrojonej wersji, za to na CD mamy wierne odzwierciedlenie kasety, która w 1987 roku rozpalała niejeden młodzieńczy, punkowy umysł.


Karcer to dla wielu legenda. Może i ten słupski zespół nie gra obecnie w pierwszej lidze polskiego punk rocka, ale w historii sceny swoje miejsce ma. No i reaktywował się zanim to było modne.


Na demie mamy aż 18 numerów, a wśród nich takie klasyki jak „Gest idoli”, „Młodość walcząca”, „Życie za hymn”, „Robotnicy nocnej zmiany”. Część numerów z dema znam z wydanej w 1997 roku kasety „Wschód jest pełen słońca”, którą Karcer przypomniał o sobie nagrywając na nowo swoje stare utwory. Co ciekawe, pomimo tego, że po raz pierwszy usłyszałem je w tej lepiej nagranej i zagranej formie, to te oldschoolowe wersje tak naprawdę niewiele tracą.


Demówki mają ten swój partyzancki urok. Czuć w nich zapał i energię młodych ludzi, która przykrywa techniczne niedostatki. Te oczywiście są, np. kłujące w ucho koślawe chórki czy brak wystarczającej liczby ścieżek, żeby w czasie solówki było słychać drugą gitarę. Bywa. Najważniejsze w tym wszystkim są jednak same piosenki, a tu nie ma się czego wstydzić. Karcer ma i fajny aranż i niezłego bębniarza i ciekawe teksty, które po latach w większości słucha się bez obciachu.


Mimo tego, że materiał ma ponad trzydzieści lat to po współczesnym masteringu całość brzmi selektywnie i słucha się tego przyjemnie. Jak katowaliście te numery na kasecie to na pewno będzie to sympatyczny powrót do przeszłości i zaskoczenie, że tak to może brzmieć.


W podróży do przeszłości pomaga obszerna książeczka dołączona do płyty. Oprócz krótkiej notki historycznej odsłaniającej kulisy nagrań i tekstów zawiera sporo zdjęć z dawnych lat oraz skan okładki oryginalnej kasety. Obecna na kolana nie powala, ale jest to dość wierna reprodukcja grafiki, która pierwotnie zdobiła front kasety. Szkoda, że digipak nie jest zrobiony z matowej tektury, lepiej by to wyglądało bez połysku.


Z historycznych ciekawostek warto dodać, że dema nagrano w dwóch składach, które różniły się od siebie wokalistami. Starsza część materiału nagrana jest z Darkiem „Czarnym” Lewandowskim, a w późniejszyszh numerach na froncie usłyszymy Krzysztofa „Fermenta” Żeromskiego — który w Karcerze gra i śpiewa do dziś.


Co tu dużo pisać — taki ZBOWiD to ja szanuję.


7,5/10

wyd. Jimmy Jazz Records, 2020


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz