Hard-core boys next door — You Better Run „Brain off!” || recenzja

Na okładce płyty widzimy czterech sympatycznych chłopaków z oldschoolowym kasetowym boomboxem. Dwóch w ciemnych okularach i dwóch w ciemnych czapkach. Czyżby to jakiś boysband czy taneczne komando w hip-hopowym stylu? Nie, nie, nie. Nic z tych rzeczy. You Better Run to ekspresowy hard-core prosto w ryj.





Można by powiedzieć, że takie granie to klasyczna śląska odmiana HC i za kilkadziesiąt lat w encyklopedii pod hasłem „silesia attack” znajdziemy między innymi wzmiankę o You Better Run (oraz o tym, że silesia attack to, jak śpiewają, zaburzenie umysłowe). Chłopaki grają nie za wolno, nie za ciężko, nie za nowocześnie, z szacunkiem do klasyków gatunku i bijącym z okładki klimatem oldschoolu. O tak pryma sort. Choć młodzi core’owcy mogą narzekać, że nie ma tu metalu, super ciężarów, nowomodnych wynalazków, rockowych odchyłów czy miałkiego wokalu na auto-tune. Ale gdzie ci młodzi core’owcy w ogóle są?

„Brain off!” to trzeci materiał w dorobku You Better Run i rzecz nieco comebackowa, bo od ostatniej płyty minęły trzy lata, a zespół do najbardziej aktywnych w tym czasie nie należał. Nowy krążek przynosi 10 numerów, które zagrano w niecałe 9 minut. Na solówki, przerywniki, bogate aranże, dłuższe teksty i stopniowe budowanie napięcia miejsca tutaj nie ma. Po prostu nie dałoby się ich zmieścić w tak krótkim czasie. Ale dzięki temu nie ma miejsca na nudę i męczenie buły. Jeśli chcesz posłuchać solówki na basie, to nie tutaj. Za to sam bas słychać elegancko.

Choć „Brain off!” wydaje się odrobinę mniej agresywny od poprzednich dokonań YBR to zdecydowanie dalej nie jest to granie dla sofciarzy. Słychać to też w tekstach, z których wszystkie oprócz tytułowego numeru są po angielsku. Szkoda, że nie ma książeczki, bo czasem ciężko wyłapać poszczególne słowa, choć z racji zwięzłości materiału zbyt dużo ich tutaj nie ma. Jedno jest pewne, liryków typu „dziś wiem, życie cudem jest” zdecydowanie tu nie znajdziemy.

Całość brzmi nieźle, a do tego zagrana jest sprawnie i z odpowiednim klimatem. Czuć ducha DIY i małych undergroundowych miejscówek, gdzie nie ma sceny, barierek oddzielających zespół od publiki i wszyscy się znają. Nie obraziłbym się gdyby niektóre numery trwały dłużej, bo jak na 10 kawałków, tylko cztery przekraczają minutę, to ciężko się skupić na niektórych motywach, a można by pograć te 20 sekund więcej i wyszłoby to tym kawałkom na dobre. No i mało tych core’owych chórków jak w „No rules”. Chciałoby się więcej takiego grupowego darcia japy.

Może nie jest to granie świeże, innowacyjne i szczególnie oryginalne, ale nie wszystko musi takie być.

7/10
You Better Run „Brain off!”, wyd. własne, grudzień 2018


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz