Nie mogę uwierzyć, że od premiery trzeciego i ostatniego tomu tego komiksu minęło aż 15 lat! Wypasione wznowienie tej reedycji otwiera historyczny wstęp autorstwa pierwotnego wydawcy tej serii czyli Bezkoca z Pasażera. Bezkoc ukuł porównanie „Blixy i Żorżety” do punkowej wersji sitcomu „Kasia i Tomek” tyle, że w wersji drukowanej oraz do Chumbawamby z płyty „Tubthumper”. Celnie, gdyż pomimo tematyki bliskiej punkowej publice Prosiak swoim komiksem celował w szerszy target.
Bohaterowie „Blixy i Żorżety", w odróżnieniu od komiksów Pały, byli przede wszystkim sympatyczni. Zarówno ostry punkowy załogant Blurg, opisany jako „lat 23. Stary ale jary punkowiec” (23 i stary? Cholera, dzisiaj „stary ale jary punkowiec” to gość zbliżający się do 50tki :D) czy aspirujący do bycia fajnym 16-letni Staś. Skład uzupełniają tytułowy Blixa czyli średnio rozgarnięty młodziak z punkowych klimatów mocno zakochany w swojej dziewczynie, rozsądnej studentce Żorżecie, a gdzieniegdzie pojawiają się również rozintelektualizowana studentka Elina i wiecznie jarający hipis Gibon.
U mnie na osiedlu kultową postacią był młodociany Staś i jego rozpaczliwe próby wpasowania się do subkulturowego towarzystwa. Zarówno punkowego, („bardzo chciałby być punkiem, a jak się nie da to przynajmniej hardkorem” — heh dzisiaj to dopiero powinni dawać hard-core’owe legitymacje, bo to zdecydowanie bardziej hermetyczne środowisko niż w czasach premiery komiksów Prosiaka) gdzie zdawał egzamin na punkowską legitymację, ale przede wszystkim black-metalowego, bo te komiksy były najbardziej zabawne. Zresztą do dzisiaj black-metalowcy są wdzięcznym tematem do śmieszkowania.
Tematyka komiksu wiernie oddaje ducha tamtych czasów, czyli lat 1999-2003. Widać to zarówno w detalach, jak choćby po widniejącej na okładce koszule Aliansu z płyty „Mega Yoga”. Kiedyś to był topowy band, a teraz to gimby nie znajo — choć Alians wcale działalności nie zawiesił. Podobnie jak Under The Gun, który również na shirtach bohaterów się przewija. Widać to też w poruszanej tematyce, bo dziś scena żyje innymi tematami dnia codziennego, jak choćby weganizm, straight-edge, winyle, barber shopy czy kolekcjonowanie tatuaży. Patrząc też na brak współczesnych treści tego typu zrobiła się też zdecydowanie bardziej poważna… To wszystko sprawia, że „Blixa i Żorżeta” są fajnym dokumentem i świetną pamiątką z czasów, gdy punkowa scena działała prężnie, choć zdecydowanie mniej profesjonalnie niż teraz.
Album wydano w idealnym do czytania komiksów Prosiaka formacie. Pierwotne wydania Blixy i Żorżety były standardowymi zeszytami, a tutaj mamy podłużny poręczny format z wypasioną grubą oprawą nawiązującą do „Never mind the bollocks” Sex Pistols. Wiem, że to oczywista oczywistość, ale napisałem to z poczucia dziennikarskiego obowiązku, bo być może znajdzie się tu ktoś, kto o Pistolsach mógł nie słyszeć. W formie bonusu do pierwotnej zawartości tomów z serii dorzucono autorskie interpretacje Blixy i Żorżety narysowane m.in. przez Łukasza Kowalczuka, Michała Śledzińskiego czy Pawła Prystupę.
Polecam poczytać, uśmiechnąć się i zobaczyć jak to wszystko kiedyś wyglądało. Pozytywne emocje gwarantowane!
9/10
Krzysztof „Prosiak” Owedyk „Blixa i Żorżeta”, wyd. Kultura Gniewu, listopad 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz