Steven Heller przez 33 lata był Art Directorem New York Timesa z kolei Julius Wiedemann, zanim dołączył do wydawnictwa Taschen jako ekspert od designu, współpracował z prasą i designerskimi magazynami w Tokio. Są też autorami książek. Łącznie na swoim koncie Panowie zebraliby około 200 pozycji poświęconej tematyce designu, więc kogo jak kogo, ale ich wybór stu najciekawszych/najlepszych światowych ilustratorów jest z pewnością godny uwagi.
Zaczynem prac nad tym albumem była tworzona przez tych dwóch autorów seria wydawnicza „Illustration Now!” Wyróżnioną w albumie setkę wybrano z przeszło 600 artystów przedstawionych w czterech tomach „Illustration Now!”. Choć nie jest to wybór kompletny, sam Heller już we wstępie wskazuje, że nie wszystkie istotne nazwiska znalazły się pośród tych sześciuset, więc pewne luki oczywiście być muszą.
Poprzednie wydanie „100 illustrators” tworzyły dwa sporych rozmiarów tomy. Obecne wydanie zbliżono do bardziej poręcznego formatu A5, ale za to konkretnej grubości przekraczającej 650 stron. W praktyce mamy do czynienia z poręczną cegłówką zbliżoną rozmiarami do klasycznej cegły budowlanej.
Zastanawiałem się, czy w „100 illustrators” znajdziemy jakichś polskich twórców. Wszak fundacja Slow ostatnio cyklicznie wypuszcza na rynek albumy „The best polish illustrators”. Czy Heller i Wiedemann odnotowali na ilustratorskiej scenie polskich twórców na tyle mocnych w swoim fachu, że udało im się przedostać do globalnej świadomości? Niekoniecznie — jak można się było niestety spodziewać. A jest to w moim mniemaniu krzywdzące. Na łamy książki trafił jedynie Paul Hoppe, urodzony w polskich Biskupicach, wychowany w Niemczech, a mieszkający i tworzący na Brooklynie. No cóż.
Zastanawiałem się, czy w „100 illustrators” znajdziemy jakichś polskich twórców. Wszak fundacja Slow ostatnio cyklicznie wypuszcza na rynek albumy „The best polish illustrators”. Czy Heller i Wiedemann odnotowali na ilustratorskiej scenie polskich twórców na tyle mocnych w swoim fachu, że udało im się przedostać do globalnej świadomości? Niekoniecznie — jak można się było niestety spodziewać. A jest to w moim mniemaniu krzywdzące. Na łamy książki trafił jedynie Paul Hoppe, urodzony w polskich Biskupicach, wychowany w Niemczech, a mieszkający i tworzący na Brooklynie. No cóż.
Każdy z przedstawionych w albumie artystów oprócz podstawowych danych i krótkiej charakterystyki z wyciągiem najważniejszych osiągnięć opatrzony jest, co ciekawe, dwoma autorskimi elementami. Jednym z nich jest autoportret (mnogość podejścia do tej materii zadziwia) i a drugi to krótki cytatem oddający charakter swojego osobistego podejścia do własnej twórczości. Jest na czym zawiesić oko, a te odautorskie wtręty rzucają nowe światło na twórczość poszczególnych ilustratorów. Całość tworzy wyjątkowo eklektyczną mieszankę zabierającą czytelnika w podróż przez różne style, techniki i podejścia.
Zainteresowanym polecam obejrzenie serialu „Abstract” dostępnego na Netflix. Bohaterem pierwszego (imho najlepszego) odcinka serii jest Christoph Niemann, autor między innymi wielu okładek magazynu The New Yorker, którego nie mogło zabraknąć również w tym tomie. Przy okazji warto rzucić okiem na jego profil @abstractsunday na Instagramie.
Standardowo w przypadku Taschena książka jest wielojęzyczna. Oprócz języka angielskiego, mamy również niemiecki i francuski. Polskiego oczywiście nie ma.
A jak związki ze światem muzycznym? No niestety z wybranych książce ilustracji, tych znanych z okładek płyt nie uświadczymy. W tym miejscu polecam książkę „Art record covers", o której pisałem jakiś czas temu.
8,5/10
Steven Heller, Julius Wiedemann, „100 illustrators”, Taschen, 2017
fot. wyd. Taschen
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz