Recenzja: Workplace „Never too late” — taki ładny, amerykański

Coś delikatnie drgnęło na polskiej pop-punkowej scenie. Niedawno pisałem o debiutanckiej EPce Cookie Break a ostatnio trafił do mnie utrzymany w podobnym klimacie nowy materiał Workplace. Tytuł czteroutworowej EPki, „Never too late”, sugeruje, że każdy czas na granie pop-punka jest dobry. Czy na pewno? To się dopiero okaże, ale muszę przyznać, że mimo swej delikatności płyta chłopakom wyszła elegancko.


Pierwsze skojarzenie — Simple Plan. Po kilku przesłuchaniach mogę potwierdzić, że to słuszny trop. No może jeszcze dołożyłbym do tego All Time Low. Czyli niby pop-punk, gary i gitary, ale nad wszystkim króluje duch wygładzonego popowego soundu. Workplace to taki troszkę telewizyjny odłam pop-punka w starym stylu, który z powodzeniem mógłby polecieć w soundtracku do amerykańskiej komedii dla nastolatków. Podobnie prezentowała się ekipa Rotten Bark, której wokalista Drops obecnie śpiewa właśnie w Workplace. Zespół pogrywał już coś wcześniej z innym frontmanem — wypuścił jedną EPkę w podobnym klimacie, wystąpił w Must Be The Music i jakoś wtedy to granie rozeszło się chłopakom po kościach. Teraz z Dropsem na froncie Workplace powalczył coś w konkursie Skoda Auto Muzyka więc jak widać, ekipa ma parcie na sukces, ale tak szczerze to zastanawiam się gdzie taka muza najlepiej sprawdzi się w Polsce. Juwenalia powoli przejmują disco-polowcy i bekowe „gwiazdy” You Tube, dni miast to też nie ten klimat, a z klubowym graniem może być różnie. Sam jestem ciekaw, co z tego wyniknie, bo podstawy są dobre. Przesłuchałem płytę parę razy z rzędu i wrażenie cały czas było pozytywne. Ortodoksi powiedzą pewnie, że to wszystko jest zbyt cukierkowate, ale tak właśnie ma wyglądać takie granie. Przyjemnie, melodyjnie, ładnie ale wiecie, no, rockowo.

Jakbym miał coś chłopakom doradzić, to warto byłoby wzmocnić partie wokalne. Drops mógłby miejscami zaśpiewać agresywniej i bardziej „po męsku”, wtedy nabrałoby to większej mocy. Zwłaszcza w moim ulubionym numerze „Wrong way”, którego nie powstydziłoby się krakowskie CF98.

Ogólnie to Workplace dobrze trzyma się obranej konwencji. Muzycy też wydają się sensowni i ogarnięci, choć mam wrażenie, że perkusista chce miejscami pokazać zbyt dużo — czasem niepotrzebnie zagęszcza rytm (vide pierwsze 15 sekund „Brand new choices”), ale i tak jest naprawdę nieźle. Fani gatunku powinni być z tej płyty zadowoleni.

7/10
Workplace „Never too late”, wyd. własne, marzec 2017


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz