Recenzja: CF98 "13" - Kraków trzyma formę

Trzy lata czekałem na premierową porcję piosenek krakowskiego CF98, ale w końcu się doczekałem. „13” – nowy krążek CF98 – już na pierwszy rzut oka zapowiada coś nowego. Zmiana loga, wydawcy oraz nietypowa okładka, z modnym wśród nastolatek motywem galaxy, wprawia w zakłopotanie, ale zawartość płyty rozwiewa wszelkie wątpliwości. CF98 nadal jest w dobrej formie i pomimo wydania nowego krążka w My Music nie zmienili się w pop-punkową wersję Gosi Andrzejewicz.
13” to z jednej strony kontynuacja drogi, jaką zespół obrał na „Nic do stracenia”, a z drugiej mamy tutaj coś nowego. Podobnie jak w przypadku poprzedniego albumu, na trzynastce znalazły się wyłącznie teksty w języku polskim. Zmiany można zauważyć głównie w warstwie muzycznej. Z płyty na płytę CF98 odchodzi od prostego pop-punka po linii New Found Glory i Millencolin, za to coraz więcej w muzyce krakowiaków eklektycznego rockowego grania. W urozmaiconych partiach gitary słychać sentyment do heavy-metalu, hard-core’a, a czasem CF brzmi po prostu jak solidny rockowy band ze sporym radiowym potencjałem. Pop-punkowe korzenie wciąż są wyczuwalne, ale rozwój i wkraczanie na nowe muzyczne grunty są widoczne, że tak powiem, gołym uchem. Muzycznie dzieje się tu bardzo dużo. Zarówno pod względem, gitary, której smaku dodaje także szeroka paleta efektów, perkusji czy partii wokalnych Karoliny. Miło się słucha tej dziewczyny, oj miło. Głos Karci dodaje muzyce CF niezbędnej w tym gatunku łagodności, bo gdyby śpiewała jak Brody Dalle, to z takim podkładem byłoby naprawdę hard-corowo.
 
Teksty CF98 także nie wpisują się w punk rockowe schematy. Chociaż przebijający się tu i ówdzie nonkonformizm ma w sobie coś punkowego. Z pewnością nie są to proste teksty, w stylu kawa na ławę. Niektóre metafory nie do końca wydają się, przynajmniej dla mnie, czytelne, ale ogólnie, za warstwę liryczną można postawić ekipie plusik.
 
Czekając na premierę „13” ciekawiły mnie zwłaszcza „elektroniczne interludia”, o których wspominano w zapowiedziach płyty. Obawiałem się, że CF pójdą w stronę modnego ostatnio dubsetpu, za którym nie przepadam, ale na szczęście nic takiego się tutaj nie wydarzyło. Elektroniczne interludia to po prostu… elektroniczne interludia, wsparte klawiszem Karci, która może z Fryderykiem Szopenem w szkolnej ławie nie siedziała, ale w odpowiednie klawisze trafia bezbłędnie.
 
Oprócz elektronicznych przerywników, dodatkowym urozmaiceniem są minimalistyczne, akustyczne bonusy – tylko gitary i głos Karoliny. Zespół wziął na warsztat utwór „OK” z płyty „Nic do stracenia” oraz premierowy „Nowy plan”. Całkiem sympatycznie to wyszło. No i aranżacja inna niż przy pierwotnych wersjach. Fajne.
 
Do czego zatem można się tutaj doczepić? Przede wszystkim, szkoda, że premierowego materiału jest tutaj tak niewiele. Odejmując wspomniane „elektroniczne interludia” i akustyczne bonusy, to na „13” mamy zaledwie 7 nowych kawałków. Trochę mało. Chociaż lepiej dać mniej, niż upchać coś średniego na siłę. Nowy CF98, to także więcej popowych, niż dotychczas elementów. Punk rockowi ortodoksi mogą kręcić nosem – ale od tego są, więc nie ma, czym się przejmować.
 
CF98 widziałem na żywo parę razy i jedną z ciekawostek związanych z grupą jest to, że co roku grają w innym składzie. Mam nadzieję, że roszady personalne mają już za sobą i nie trzeba będzie czekać kolejne trzy lata na nowe nagrania.
CF98 „13”, My Music, Kwiecień 2013

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz