Posłuchaj głosu kobiet — Zimny Maj „Anomalia” || recenzja

Trochę Zimny Maj na tekst na blogu poczekał, a jest to jedno z ciekawszych wydarzeń na polskiej scenie punk w 2021 roku. Muzycznie może i „Anomalia” nie oferuje niczego szczególnego, ale muzyczny debiut pisarki Sylwii Chutnik i jej punkowych koleżanek, to rzecz, których na naszej scenie zawsze było za mało. 


Kapel śpiewających uniwersalne punkowe teksty jest mnóstwo i czasem dochodzę do wniosku, że to już nie ma sensu. Po co przekonywać już przekonanych? Warto więc poruszać mniej oklepane tematy, żeby choćby w środowisku dyskusja na różne wątki toczyła się dalej. Zimny Maj ma w sobie ten pierwiastek nieoczywistości, bo to z jednej strony feministyczny głos w twoim domu, a z drugiej tematyka queer. Niby nic innowacyjnego, bo wiadomo, że punkowcy to światli ludzie o otwartych głowach i sercach. Chociaż jak się popatrzy w internety to różnie z tym bywa.


W Zimnym Maju bardzo podoba mi się to, czego nie widać, ani nie słychać na pierwszy rzut oka. Oprócz tego, że cały skład jest kobiecy to za miks, mastering, projekt okładki oraz obraz na niej umieszczony również odpowiada kobieca ekipa. Fajny detal. 


Jak wspominałem, muzycznie Zimny Maj nie powala. Płyta otwiera się riffem rodem ze starego KSU czy jakiegoś innego bandu wydawanego przed laty przez Silverton. Jest punkowo, to na pewno. Dziewczyny grają trochę kwadratowo, ale bojowo :) Można powiedzieć, że jak na debiut jest przyzwoicie, choć skład debiutujący nie jest. Z tego, co się orientuje dziewczyny wcześniej grały w kapeli Miraż. Cieszy mnie to, że bardziej przebojowe momenty też się tu zdarzają, jak choćby „Aryjskie papiery” czy „Dłoń do dłoni” - wyszły z tego całkiem chwytliwe kawałki. A jak sobie radzi debiutująca w roli wokalistki Sylwia Chutnik? Na pewno ma swój zadziorny styl i na pewno nie jest to ładne, techniczne śpiewanie. Dobrze, że w bardzo elegancko wydanej płycie jest książeczka z tekstami. 


O czym są teksty Sylwii? Gdybym miał odpowiedzieć jednym zdaniem to Zimny Maj to zespół śpiewający o byciu niedopasowanym do przyjętych norm. Teksty na pewno ciekawsze niż muzyka. Co wcale nie oznacza, że Zimny Maj gra jak wydawana przed laty przez Tylko Pank Femina. Tu jest kilka poziomów wyżej.


Mam nadzieję, że nie jest to jednorazowy wyskok, bo życzyłbym sobie i Wam, żeby zespół grał dalej i od czasu do czasu wypuszczał swoje punkowo-queerowo-feministyczne torpedy w świat.


A ciekawostka na koniec jest taka, że dzięki rozpoznawalności Sylwii Zimny Maj wspominany był w różnych niepunkowych mediach. Mam nadzieję, że udało się zespołowi wyjść ze swoim przekazem poza scenę i dotrzeć do zupełnie nowych ludzi.


6/10

DIY Koło Records / 2021




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz