Punkowa młodzież — Danziger „Hate us!” || Recenzja

Co za brzydka okładka… Ostatnio coś równie osobliwego widziałem na froncie płyty „Bateman begins” kanadyjskiej garażowo-punkowej grupy The Bill Cosby Anarchist Society of America (swoją drogą gdyby byli z Australii i powstali pięć lat później to może byście ich kojarzyli). Jednak nie po okładce będziemy oceniać debiut gdańskiego Danzigera, a po zawartości, która jest zdecydowanie bardziej udana i godna zainteresowania.


Najważniejsze — chłopaki nie grają jak Danzig. Nie grają też jak Misfits. I dobrze, bo rodzime próby odtworzenia takiej muzyki nie należą do udanych. Za to „Hate us” mimo pewnych warsztatowych niedoskonałości chłopakom z Gdańska wyszedł sympatycznie. 12 zawartych na płycie numerów buzuje naturalnością, brakiem wyrachowania i młodzieżową energią. A do tego jest melodyjnie, żwawo i do przodu. Ballad ani kawałka reggae tu nie znajdziecie.

Nie jest to granie zgodne z bieżącymi trendami. Danzigerom bliżej do amerykańskiego, melodyjnego punk rocka, który w Polsce nigdy nie cieszył się wielką popularnością — choć cały czas nie jest to książkowy przykład melodic czy pop punka. Chłopaki nie idą w powracające klimaty emo, lo-fi, 90’s czy eklektycznego przebojowego hard-core’a po linii Turnstile.  Mimo tego, że  nie jest to ani turbo załoganckie granie, ani bezkompromisowe darcie ryja to czuć w tym taki poziom wiarygodności, że nawet te bardziej ortodoksyjne środowiska mogą łyknąć Danzigera bez krzywienia się. Mimo, że za melodyjne, mimo, że gdzieniegdzie pojawiają się chórki i mimo, że czuć w tym sympatie do tej bardziej komercyjnej czy wręcz rockowej sceny.

Nawet teksty dają radę. Mimo, że proste i bez owijania w bawełnę to nie są napchane oklepanymi do bólu schematami. Czasem jest żartobliwie („Nocne kluby Watykanu”, „500 plus na narkotyki”), czasem refleksyjnie („Zniszczyli naszą młodość”), ale cały czas jest gniewnie. Nie ma wesołych numerów w stylu dziewczyny, imprezki, jesteśmy punkami i nie lubimy naszych starych czy wielce odkrywczych klimatów z cyklu wychowała mnie ulica. Fajnie, że Danziger nie idzie w banał, choć te bardziej dowcipne teksty gdzieś w głowie zapalają mi lampkę ostrzegawczą — czy chłopakom nie zamarzy się podążenie ścieżką Łydki Grubasa czy Lej Mi Pół? Oby nie, już wystarczy takiego śmieszkowania w tym smutnym jak wiadomo co kraju.


„Hate us!” zachęca młody gdański skład Danziger. Ale jak nienawidzić ekipę z zamieszczonym we wkładce mottem hate fascism, love pizza? Ja ich tam całkiem polubiłem. Trzymam kciuki, żeby nie pobłądzili. Czuć, że chłopakom się chce, bo koncertują coraz więcej i zapuszczają się coraz dalej od rodzimego Gdańska.


Jakiś czas temu Danziger wypuścił nowy singiel „Nagroda pocieszenia”, który może zapowiadać, że kolejna płyta będzie bardziej pop-punkowa. Poczekamy, zobaczymy. Zapowiada się przyjemnie. Tylko zróbcie proszę jakąś lepszą okładkę, bo ta obecna nie zachęca do bliższych kontaktów.



6,66/10

wyd. DIY, 2020



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz