Już po samym tytule płyty wiadomo, że tematyka spod znaku piweczko, wódeczka i imprezka jest tutaj poruszana, ale nie jest to jakaś mocna dominanta. Więcej miejsca zajmują sprawy z pogranicza polityki i codziennego życia szarego mieszkańca Śląska. Nie ma w nich jakiejś ambitnej publicystyki ale całość brzmi wiarygodnie. Byłem ostatnio w Wałbrzychu i jeśli te przedmieścia prezentują się obecnie lepiej niż w latach 90. to nie wyobrażam sobie jak to wszystko wyglądało w czasach, gdy ekipa nagrywała swój debiut. Z pewnością optymizmem nie napawały i to na tej płycie słychać.
„Balanga” podobnie jak wydana jakiś czas temu przez Lou Rocked Boys „Rebelia” Ga-Gi doczekała się swojego płytowego wydania po raz pierwszy. Szkoda, że jest to wydanie dość skromne — fajnie, że zapakowane w digipak, ale jakaś historyczna wkładka o zespole czy parę zdjęć z epoki byłoby dobrym rozwiązaniem. W sieci słychać gdzieniegdzie narzekania, że zgranie materiału takie a takie, czy mastering coś nie halo, ale wyciąganie takich produkcyjnych niuansów w przypadku Sajgonu trochę mnie dziwi. Cały czas brzmi to lepiej niż zapamiętałem :)
W dzisiejszych czasach tak prostą muzykę ciężko docenić, ale porównując do obecnych standardów wcale nie ma tragedii. Biorąc pod uwagę dość archaiczny styl i tematykę spodziewałem się, że będzie ciężko przebrnąć przez ten materiał, ale odpalenie Sajgonu po ponad dwudziestoletniej było dość sympatycznym doświadczeniem. Tak się grało polskiego punka w latach 90. i takie zespoły były wówczas popularne. Przynajmniej u mnie na osiedlu. Ta płyta to na pewno miły prezent dla najstarszych załogantów, którzy za dzieciaka wykrzykiwali wraz ze Sławomirem Sajgonem „To jest mój dom”, ale gdzieś zgubili kasetę.
5,5/10
Sajgon „Balanga”, wyd. Lou Rocked Boys, kwiecień 2019
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz