Krótko i na temat — Dezerter „Nienawiść 100%” || recenzja

Pięćdziesięcioletnia młodzież znowu atakuje. Nie no, żarty na bok. Każdy materiał Dezertera to spore wydarzenia na punkowej scenie i tak jest również tym razem. Zabierając się do pisania recenzji zadałem sobie pytanie — jeśli Dezerter to pierwsza liga polskiej punka, to kto w niej gra razem z nimi? No cóż… this is Polska not L.A. Chciałoby się rzecz, śpieszmy się doceniać zespoły zanim się rozpadną i powrócą na fali sentymentalnych reaktywacji po dwudziestu latach jako swój cień. Miałem nie żartować? Dobra, teraz będzie już całkiem serio, bo nowy materiał Dezertera to powaga 100%.



Dezerter ostatnio sporo koncertuje, a że od ostatniej płyty minęło już pięć lat, to żeby nie przedłużać tej posuchy ekipa wróciła z trzema premierowymi kawałkami. Zespołowi nieubłaganie zbliża się czterdziestka (!!!) scenicznej działalności i na nowej EPce czuć, że obecne czasy muszą być dla nich wyjątkowo wkurwiające. Całe życie krytykować władzę i kontestować otaczającą rzeczywistość i patrzeć jak historia zatacza koło, a to, co było tematem piosenek Dezertera ponad trzydzieści lat temu jest tak samo aktualne jak kiedyś. „Jeszcze nie zapomniałem, wycierania ryjów narodowym sztandarem, (…) to nie tak dawno, propaganda wszystko tłumaczyła” śpiewał Dezerter w 1992 roku, parę lat po przemianach ustrojowych. Co się zmieniło?

„Nienawiść 100%” to ponury materiał. Odpalając ten krążek trudno ocenić, z którego roku ten materiał pochodzi. Muzycznie Dezerter kontynuuje minimalistyczny matematyczno-zimno-punkowy styl z przedostatniej płyty, „Prawo do bycia idiotą”, z dużą ilością przestrzeni między instrumentami i urywanymi partiami gitary czy basu. Tutaj główną rolę grają teksty, chociaż tytułowy utwór to jeden z bardziej chwytliwych numerów Dezertera z kilku ostatnich płyt.

Teksty Krzysztofa Grabowskiego jak zawsze celnie portretują współczesny krajobraz społeczno-polityczny. Odradzające się faszystowskie skrzywienia, omamiony populistycznymi obietnicami naród i wszechobecna chęć do szukania tego, co nas dzieli zamiast tego, co nas łączy. Dezerter opisuje to, co najgorsze i pokazuje te kwestie w kruczoczarnych barwach. Bo jeśli jutra nie ma, to dlaczego mielibyśmy patrzeć na jasne strony życia? Nawet jeśli nic się nie dzieje. Jeszcze… I nie ma w tym wiele przesady.

Może nie są to trzy najlepsze utwory w historii Dezertera, ale jest to płyta istotna i zdecydowanie na czasie. Sensowny głos w ważnych sprawach. Warto posłuchać, co do powiedzenia mają starsi i bardziej doświadczeni życiowo koledzy i zastanowić się nad tym wszystkim, co nas otacza. W końcu punk rock powinien skłaniać do myślenia, a Dezerter o tej idei pamięta i wciela ją w życie.

Przy tak ciężkiej tematyce, głupio wspominać o tak błahych sprawach jak samo wydanie płyty, ale nie byłbym sobą, gdybym nie pochwalił dobrej roboty pod tym względem. Trafny wzór, który ładnie prezentuje się i na limitowanym CD, który wypuścił Mystic i na wydanej przez Pasażera winylowej siedmiocalówce, którą można znaleźć w wersji czarnej i zielonej.

Polecam!

7,5/10
Dezerter „Nienawiść 100%”, wyd. Mystic/Pasażer, marzec 2019



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz