„Rebelia” to materiał jak na 1993 rok, w którym się ukazał, nietypowy. W ogóle Ga Ga to nietuzinkowy band. Długie punkowo-transowe numery, pewna hipnotyzująca powtarzalność sekwencji, a do tego dość proste instrumentalnie granie — choć z dobrze broniącą się po latach perkusją. Nie było to agresywne punkowe granie modne w tych latach. Zresztą cały ten silvertonowy odłam punka brzmiał inaczej. Ga Ga muzycznie nie pasowała do prostego punko-polowego nurtu, choć pochodzący z tej płyty utwór „Olevay system” przeszedł do kanonu tej sceny pojawiając się na różnych kasetowych składankach z lat 90.
Co by nie mówić, „Rebelia” również po tych 25 latach brzmi oryginalnie. Zarówno ze względu na teksty jak i na muzykę. Debiut Ga Gi to surowy, transowy album oparty na wielokrotnych powtórzeniach tych samych motywów — zarówno w muzyce jak i w tekstach. I ta mieszanka brzmi ciekawie również i dzisiaj. Z całej tej mieszanki wychodził swoisty mistyczny anarcho-punk z opowieściami z pogranicza buntu i utopijnej wizji świata. Czasem efekty były dziwne, zwłaszcza w anglojęzycznych fragmentach, a czasem stawały się kultowe.
W notce promującej album Smalec wspomina, że były to czasy, gdy byli „przesiąknięci anarcho-wolnością”. Nowy system polityczny dopiero się kształtował, a młodzi korzystali z tego całego zamieszania. Koncert z Jarocina 92 transmitowała TVP bez cenzury. Dziś patrząc na kondycję i linię mediów publicznych takie wydarzenie jest bardziej abstrakcyjne. A mamy 2018 rok. Zresztą Smalec to człowiek jarocińskiego sukcesu. Z Zielonymi Żabkami wygrał Jarocin 88, a z Ga Gą triumfował w Jarocinie 92. Dziś zwycięstwa w przeglądach zespołów nie są już tak istotne, za to wówczas były to tak duże rzeczy, że bez żenady można pisać o nich ponad 25 lat później.
Szkoda tylko, że reedycja została tak skromnie wydana. Digipak bez żadnej rozkładówki czy nawet prostej książeczki. W tego typu wydawnictwie pasowałoby sięgnąć głębiej do archiwalnych materiałów. Tego mi ogromnie brakuje, bo mocno mnie zaskoczyła lakoniczna forma wydania tego krążka. Nawet prosta wkładka z tekstami sporo by wniosła do tego wydania. Chyba, że wydawca zakłada, że ten album każdy zna już na pamięć.
Fajnie jest sobie przypomnieć te stare numery i historie z dawnych lat z nimi związane. Zarówno te z ognisk, na których graliśmy z załogą „Olevay system” jak i te, gdy zjarany kolega trzymając mnie za klapy kurtki recytował z pamięci „Wojnę światów” patrząc mi w oczy błędnym wzrokiem. Kurła, kiedyś to było, a nie teraz ta młodzież tylko te smartfony i dopalacze.
Takie wznowienia cieszą, tym bardziej, że Ga Ga funkcjonuje nadal, nagrywa nowe numery i nie odcina tylko i wyłącznie kuponów od tego, że był kiedyś Jarocin. A teraz to nie ma.
7,5/10
Ga Ga „Rebelia”, Lou & Rocked Boys, czerwiec 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz