Recenzja: Ska Petarda „Dolce Vita” – piętnastominutowa potańcówka

Ostatni weekend spędziłem na WOŚP'owych koncertach. W Przeworsku miałem okazję zobaczyć świetny koncert grupy Topinambur, a w Stalowej Woli bawiłem się na mocno rozluźnionych Lej Mi Pół, fachowym występie Clockwork Mind i krakowskiej Ska Petardzie. Chłopaki z Krakowa sprezentowali mi swoje demo „Dolce Vita”, które zdążyłem już dogłębnie poznać.


Ska Petarda na żywo zaprezentowała się imprezowo i całkiem nieźle (jak to mają w zwyczaju grupy z sekcją dętą). Załoga przypomniała mi czasy, gdy katowałem na kaseciaku debiut Podwórkowych Chuliganów czy skankowe numery Horrorshow. „Dolce Vita” to również podobny styl, tyle, że nie ma tu mocniejszych gitarowych wtrętów, a przez piętnaście minut  (czyli tyle ile trwa ta płytka) króluje utrzymane w średnich tempach klasyczne ska. Taka muza była popularna na przełomie XX i XXI wieku, obecnie takich kapel już wiele nie zostało. Trochę to dziwne, bo ska ładnie broni się na koncertach.

Co do dema, to ekipa Ska Petardy nie należy do mistrzów technicznego grania. Gitara i sekcja rytmiczna grają prosto, a w średnich tempach można na basie naprawdę solidnie powywijać. Klimat (nie licząc częstego pokrzykiwania typu „ska, ska”) robi bogaty klawisz i hojnie obdarzona sekcja dęta. Płytę nagrano jeszcze przed zmianą składu. Zmienił się wokalista, a po koncercie mam wrażenie, że to zmiana na lepsze. Na „Dolce Vita” wyraźnie słychać, że zespół jest w fazie rozwojowej, ale początki wróżą, że z tej mąki da się jeszcze coś smacznego upiec. Przydałoby się urozmaicić warstwę instrumentalną, aby działo się tutaj coś więcej oprócz dęciaków. Przy czterech numerach tak tego nie czuć, ale gdyby to był pełnowymiarowy album, to byłoby monotonnie.

Muzycznie jest przyzwoicie, ale nie mogę się przekonać do z założenia humorystycznych tekstów kapeli. Mamy tu opowieść o budowlańcu, który podrywa na dyskotece mocno dojrzałe kobiety, historię o zbierającym na wino żuliku, trącający seksizmem manifest oraz kawałek o łamiącym serca mocno dojrzałych kobiet („i nastoletnich wieśniaczek też”) złomiarzu… Podwórkowi Chuligani też śpiewali o przyziemnych sprawach, ale było w tym więcej polotu i żartobliwego niedopowiedzenia. Warto by było popracować nad lirykami, bo tutaj niestety jest najwięcej do zrobienia. Grać, pisać, kombinować i będzie lepiej. Niech się chłopaki rozwijają, bo na południowym-wschodzie niewiele jest kapel grających w takim klimacie.

Ska Petarda „Dolce Vita”, wyd. własne, luty 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz