W starym stylu — The Thinners „Nie mów mi” || recenzja

„Nie mów mi” to moja pierwsza styczność z tą śląską punkową załogą. Choć zespół nowy nie jest, jego członkowie już od dawna do młodzieży nie należą, a ten album jest ich drugim w dyskografii krążkiem. Z tego, co widzę to tytuł jest kontynuacją wydanego w 2013 roku debiutu, który nazywał się „Mamo powiedz mi”. Dowcipne.


Trochę zaskoczyła mnie informacja, że początki The Thinners sięgają zamierzchłego 1994 roku. Jak to jednak w życiu bywa skład był nękany mniejszymi i większymi przerwami w działalności i dopiero ostatnie lata przyniosły jakieś profesjonalne materiały. „Nie mów mi” to kolejny etap stopniowego dojrzewania i rozwoju zespołu. Od debiutu różnią go trzy podstawowe rzeczy: brzmi zdecydowanie lepiej. I fajnie. Nie ma na nim trąbki. I to też dobrze, bo nie grała wybitnie. Mniej tu też oldschoolowego punky-reggae. A to także dobra informacja. Nie znaczy to jednak, że Thinnersi grają w jakiś zaskakująco nowoczesny sposób. Zdecydowanie nie. Zespół przypomina mi grupy, których słuchałem będąc zafascynowanym polskim punkiem dzieciakiem. Choćby singlowy „Czy pamiętasz” nawiązujący do piosenkowych klimatów Celi Nr 3. Ale nie cały album jest taki lekki i melodyjny. Są tu i ostrzejsze momenty, szybkie gary czy stadionowe chórki. Jednak całość można wrzucić do worka z hasłem „polski melodyjny punk-rock”. Może nie jest to granie modne, ale swoich zwolenników też ma.

To, co jest w Thinnersach zdecydowanie do poprawy to gra gitary solowej. A worek z solówkami się chłopakom na „Nie mówi mi” rozwiązał… Aż za szeroko, bo jak mamy ciągnące się po kilkadziesiąt sekund solówki, a technika miejscami szwankuje, to lepiej skrócić numer niż wydłużać go w ten sposób (np. „Moja walka”). Tak samo jak w rozwijającym się ponad półtora minuty początkowym utworze. Pewna powściągliwość byłaby tu wskazana.

Pod kątem tekstów Thinnersi są wierni punkowej klasyce. „Nie pójdę z wami”, „Polityczny blef”, „Ulica” — wiadomo o czym to jest. Z nowości możemy posłuchać krytykę rządowego rozdawnictwa w kawałku „Margines 500+”, a zaskakującym dodatkiem jest utwór „Te quiero BCN” opowiadający o… Barcelonie. W utworze „Jestem patolem” wykorzystano wypowiedzi Marcina Kornaka, zmarłego w 2014 roku założyciela stowarzyszenia Nigdy Więcej. A to nie jedyny gość na płycie, bo w będącym coverem Profanacji kawałku „Moje dni” udziela się jego autor Arek Bąk.

Trzeba przyznać, że płyta jest bardzo ładnie wydana. Digipak z wypasioną książeczką z tekstami i zdjęciowymi kolażami prezentuje się bardzo starannie i elegancko. Naprawdę dobrze to wygląda i cieszy mnie, że dalej są zespoły, które zwracają na to uwagę.

Płyta ma swoje momenty i słychać, że zespół od czasu swojego debiutu rozwinął się w dobrym kierunku, jednak żeby zawojować polską punkową scenę Thinnersi muszą jeszcze popracować.

-6/10
The Thinners „Nie mówi mi”, wyd. Lou Rocked Boys, marzec 2019

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz