Recenzja: Alles „Together we are” – anarchiści tańczą

Ślązacy z grupy Castet swego czasu śpiewali „Afterparty! Afterparty! To są chyba jakieś żarty. Pojebało się już wszystko, dzisiaj punki tańczą disco”. Z kolei anarchistka i feministka Emma Goldman zasłynęła cytatem „If I can’t dance, it’s not my revolution”. Jak to wypośrodkować? Odpowiedź znaleźli łodzianie z Alles na swojej najnowszej EPce „Together we are”. Apatia, Dezerter, Post Regiment i Guernica Y Luno w trącającej zimną falą wersji minima electro? Proszę bardzo.


Mam wrażenie, że tworzący duet Alles Marcin i Paweł wychowali się w podobnych czasach i na podobnej muzie jak ja. Kasety z Dezerterem i Guernicą Y Luno mam do dzisiaj. Oni pewnie też. W Post Regiment i Apatię jakoś nigdy zbyt mocno nie wsiąknąłem, ale znać znam i należyty szacunek dla starszych zachowuję ;) Ale czy o sam szacunek i sentyment tutaj chodzi? Nie do końca. „Together we are” biorąc na tapetę stare, zaangażowane punkowe zespoły pokazują, że historie opowiedziane w ich utworach lubią się powtarzać. Najdobitniejszym przykładem są „Młodzi faszyści” Apatii. Gołym okiem widać renesans skrajnej prawicy i szowinizmu. Perspektywy nie są obiecujące, a czasy względnego spokoju powoli dobiegają końca.

Alles nadało starym punkowym numerom całkiem nowe muzyczne oblicze. Łącznikiem ze światem hc/punka są teksty, które nie były modyfikowane oraz gościnny udział Robala z Dezertera i Niki z Post Regimentu.

EPkę otwiera „Anarchia” Dezertera. Jeden z najdziwniejszych numerów, jakie grała ta wciąż żywa legenda punk rocka. Wersja Alles przy Dezerterze jest trochę bardziej konwencjonalna i w roli otwieracza sprawdza się dobrze. „Shit & show” Post Regimentu i „Młodzi faszyści” Apatii to utwory o najbardziej, hmm, przebojowym potencjale. Zwłaszcza „Młodzi faszyści”, ale to zawsze był punkowy hicior. Jedno jest pewne. Na setki coverów tego numeru wersja Alles jest wyróżniająca się. Płytkę wieńczy nieco rozpasany „Hymn miłości” – konkretna ideologiczna piguła, która muzycznie niestety wypadła najsłabiej.

Ciężko ocenić taki album. Minimalistyczne electro i zimno falowe sentymenty to nie moje klimaty, więc muzycznie średnio mnie to zakręciło. Za to pomysł, idea, dobór kapel i wykonanie jak najbardziej zasługuje na pozytyw. Mimo, że nie jest to tzw. muzyka taneczna to da się do tego tańczyć i to z pewnością jest rewolucja, z jaką mogę się utożsamiać. Myślę, że gdyby punki pląsały do tego na skłocie to Fakir z Casteta nie miałby z tym problemu.

6,5/10
Alles „Together we are”, Antena Krzyku, luty 2016
 
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz