Recenzja: „Bezużyteczna.pl” – podręczne kompendium mało użytecznych ciekawostek

Szwędając się po bezdrożach internetu z pewnością trafiliście na stronę bezuzyteczna.pl z codzienną dawką wiedzy bezużytecznej. Stronę o tyle specyficzną, że ma do pokazania coś więcej niż śmieszny obrazek z zabawnym, niekiedy, hasłem. Za Bezużyteczną stoi prosty pomysł – twórcy serwisu wynajdują ciekawostki, które prezentują formie obrazka. Ciekawostki mają to do siebie, że owszem są interesujące, ale w większości przypadków do niczego się nam nie przydadzą. Ale czy to ważne? Sam mam apkę z wiedzą bezużyteczną na tablecie i karmię się nią każdego dnia, chociaż jej użyteczność jest wątpliwa. Żeby przedłużyć ich żywotność, twórcy strony zebrali konkretny ładunek informacyjny w książkę, także ich wartość użytkowa odrobinę wzrosła.


Jakoś nigdy nie zastanawiałem się, kto stoi za Bezużyteczną, ani kim jest użytkownik RoundHere, na którego użytkownicy portalu wylewają tony hejtu (typu „wypier*** stąd, popsułeś tą stronę” lub „KUR**! RoundHere jesteś jakiś popier***! Wydupiaj z Bezużytecznej”). Zasypujący serwis ciekawostkami RoundHere w rzeczywistości nazywa się Marcel Szuplewski (swoją tożsamość ujawnił dopiero w dniu premiery książki) i nie jest, jak sugerują niektórzy, nastoletnim miłośnikiem automasaży, a jednym z twórców popularności portalu bezuzyteczna.pl i zaraz obok założyciela strony, Dawida Tekieli, autorem niniejszej książki. W sumie czy ta informacja jest użyteczna? Możliwe, ale znacznie ważniejsze w kontekście bezużytecznej.pl jest to, że stronę zalajkowało na fejsie ponad 1,8 miliona ludzi, miesięcznie serwis odwiedza ponad 2 miliony użytkowników, a liczba odsłon sięga grubo ponad stu milionów każdego miesiąca. Jak podają Wirtualne Media, w segmencie „serwisy ze śmiesznymi filmami i obrazkami” portal jest liderem. Książka jest niejako potwierdzeniem tej pozycji, którą udało się wywalczyć Tekieli i Szuplewskiemu przez trzy lata pracy.

Co znajdziemy w książkowej odsłonie bezużytecznej? Właściwie to samo, co na portalu tyle, że posegregowane w działy tematyczne jak choćby „Wszystko czego nie wiedziałeś o zwierzętach”, „To cię zaskoczy!” czy blok z cytatami „Nie wierzę, że ktoś to powiedział”. Ciekawostek i mniej lub bardziej przydatnych informacji jest tu cała masa, tak więc nie polecam czytania tej książki od A do Z, a bardziej selektywne korzystanie z ołówkiem lub karteczkami do oznaczania w ręku – o ile chcemy, coś z więcej z niej wynieść oprócz prostej rozrywki dla zabicia czasu. Całość przedstawiona jest w luźnej formie, skierowanej raczej do młodzieży. Mimo tego, że do młodzieży od dłuższego czasu się już nie zaliczam, to jest w tej książce coś fajnego. Ostatnie miesiące to wysyp książek blogerów i innej maści wirtualnych celebrytów, ale „Bezuzyteczna.pl” w odróżnieniu od innych tego typu wydawnictw niesie sobą jakąś wartość merytoryczną i jest na tyle uniwersalna, że może być atrakcyjna nie tylko dla osób siedzących na co dzień w internetowych tematach. A niech sobie leży gdzieś pod ręką, to przy okazji rzucę okiem i dowiem się czegoś, co być może kiedyś mi się przyda. Jak choćby to, ile lat trwa miesiączka w życiu statystycznej kobiety.

A na koniec, zrobię mały przeciek. Wiecie, że schabowego można zmielić a mielonego nie można zeschabić? To akurat jeden z najsłabszych momentów tego dzieła.

„Bezuzyteczna.pl” Dawid Tekiela, Marcel Szuplewski, wyd. Znak, Sierpień 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz