Recenzja: Kamil Wicik „Farben Lehre – bez pokory” – pikantne szczegóły vs. encyklopedia

W ostatnich latach przez moje ręce przeszło sporo biografii polskich zespołów, które z nawiązką nadrabiają chude lata polskiej literatury rockowej. Big Cyc, KSU, Myslovitz, Behemoth razy dwa, Vader, Kult, Dezerter, Maleńczuk, Muniek, Kelner, Lipiński – wszyscy coś wydali. Działające blisko trzydzieści lat płockie Farben Lehre także postanowiło nadrobić książkowe zaległości, czego efektem jest elegancko wydane dzieło „Farben Lehre – Bez pokory”.


Za przygotowanie biografii zespołu wziął się Kamil Wicik, młody ale doświadczony dziennikarz muzyczny, którego wspierał ojciec chrzestny polskiej rockowej biografii Leszek Gnoiński oraz niekwestionowany lider i wokalista Farben Lehre, Wojciech Wojda. Pod względem encyklopedyczno-historycznym odwalono tutaj kawał mrówczej roboty. Wicik skutecznie odsłonił garażowe początki grupy z godną średniowiecznego mnicha pieczołowitością, a i późniejsze lata działalności Farbenów przedstawił dość wnikliwie.

Farben Lehre, podobnie jak większość zespołów grających muzykę alternatywną w czasach demokracji ludowej, mieli niełatwy start. Dojście do poziomu muzycznego i popularności, jaką grupa obecnie się cieszy, trwało blisko dwadzieścia lat. Zespół przeszedł przez różne kryzysy oraz dwanaście zmian składu. Zmienił również swoje muzyczne oblicze, od czerpiącego z post punka i nowej fali zespołu do klasyka polskiego punka inspirowanego niemieckim melodyjnym punk rockiem. Droga Farbenów była długa i trudna, ale ostatecznie wyszła zespołowi na dobre, chociaż dopiero w 2005 roku muzycy mogli zrezygnować z pracy zawodowej, aby poświęcić się muzyce. Choć i wtedy obawiali się czy dadzą radę się z punk rocka utrzymać. Obecnie obok szczecińskiego The Analogs są ostoją profesjonalnego i racjonalnego podejścia do rockowego biznesu w punk rockowym klimacie i jedną z najmocniejszych marek na polskiej scenie alternatywnej. Są ludzie, którzy mogą się nie zgadzać z tym poglądem, ale fakty są jakie są.

Książka Wicika to z jednej strony masa encyklopedycznych szczegółów, które niestety negatywnie wpływają na dynamikę historii, a z drugiej ciekawa opowieść o uporze, wierze w siebie i dążeniu do celu wbrew problemom i nieprzychylnym ludziom. Pierwszoplanowym bohaterem dzieła jest Wojeciech Wojda, który scala wszystkie oblicza Farben Lehre i z żelazną konsekwencją kieruje działaniami, promocją, twórczością i koncertami grupy. Zespół osiągnął sukces, nie bójmy się tego słowa, bez wydawania płyt w mainstreamowych wytwórniach, bez występów w telewizji śniadaniowej i bez łaszenia się do „wielkiego” szołbizu. Dlatego też dzisiaj Wojda nie musi się bawić w poprawność polityczną i może spokojnie wskazywać palcem na ludzi, którzy zaleźli mu za skórę przez te wszystkie lata, co też czyni na łamach „Bez pokory”. Z podkarpackich akcentów oberwało się na przykład Bezkocowi z fanzina Pasażer, który chciał wydać płytę Farben Lehre choć, w słowach Wojtka, jest „złośliwym i wrednym typkiem”, którego „bieda musiała nieźle przycisnąć”. Tego typu szczerych opinii i historii jest w książce sporo. Ciekawostką jest choćby to, że ostro piętnujący nielojalność tekst „Judasz” został zainspirowany zdarzeniem, którego głównym negatywnym bohaterem był Maciek Kurowicki z Hurtu („chociaż nigdy się nie dowiedział, że istotne fragmenty Judasza dotyczą jego osoby”). Nieprzychylne słowa skierowano również w kierunku zespołów Happysad, Koniec Świata i Zabili Mi Żółwia, ale nie będę zdradzał więcej szczegółów. Biorąc pod uwagę kategorie „skandale” to w książce Wicika znajdziemy sporo barwnych historii, które pokazują, że współpraca z Farben Lehre potrafi być przyjemna i owocna, ale łatwo można stracić zaufanie płockich muzyków.

Styl Wicika wydaje się nazbyt sztywny i poważny jak na rockową tematykę. Mam wrażenie, że Kamil chciał stworzyć książkę, która przede wszystkim będzie rzetelnym, niemal naukowym, badaniem historii grupy, a dopiero później dobrze się będzie czytać. Dzięki temu możemy znaleźć w niej takie niuanse jak choćby setlisty wybranych koncertów, spore fragmenty tekstów piosenek oraz masę pobocznych historii, które owszem są jakąś ciekawostką związaną z zespołem, ale nie są kluczowym wątkiem jego historii. Moim zdaniem, niektóre rzeczy nie powinny w ogóle się w druku pojawić, ze względu na swój osobisty i przeszły charakter. Jak choćby ta o tablicy nagrobnej dla perkusisty grupy Strajk Artka Lubińskiego. Czy wniosła coś do historii Farben Lehre? Absoultnie nie. Czy mogła być dla kogoś przykrym wspomnieniem po latach? Tak. Przez poważny ton dzieła Kamilowi Wicikowi zabrakło nieco poczucia humoru, gdyż anegdoty zaprezentowane w książce są sprzedane w dość bezpłciowy sposób. Ponadto zaszwankowała trochę selekcja wydarzeń i opowieści, które powinny pójść do druku, ale dzięki temu możemy dowiedzieć się: kto pije, kto nie pije, jaki realizator pali marihuanę, kto jest pazerny na kasę, kto dostał premię od burmistrza, a kto chciał się wepchnąć na doczepkę do lodzika. Takie rzeczy. Mimo tego praca wykonana przez Kamila robi duże wrażenie, bo zadanie miał niełatwe.


Dość ciekawą recenzję książki Wicika, znalazłem w magazynie „Gitarzysta”, który wytknął autorowi stronniczość i jednostronność. Faktycznie, czuć w „Bez pokory”, że książka powstała po to, aby zaprezentować oficjalną linię historii zespołu, w której, jak to ujął Grzegorz Bryk, Wojciech Wojda jawi się jako „bohater bez skazy; jedyny sprawiedliwy pośród złoczyńców; sprytna owca w walce z wygłodniałymi wilkami”. No ale jak się wnikliwie poczyta „Bez pokory” to Wojda też swoje gorsze momenty miał, jak choćby ten, w którym zwymiotował na własny mikrofon w czasie koncertu. Wiadomo, że GG Allin robił gorsze rzeczy, ale, że Wojtek tak popił, to nie wypada :)

Szkoda, że ten elegancki tom nie doczekał się większej liczby zdjęć. Osiem stron kolorowych fotografii to niezbyt wiele, a fajnie byłoby coś jeszcze z przepastnych archiwów wygrzebać. Zwłaszcza, że na sekcję z cytatami pod tytułem „Farben Lehre w oczach środowiska muzycznego” poświęcono o wiele więcej miejsca. Z dodatków mamy również drzewo genealogiczne Farben Lehre, dyskografię oraz ułatwiający nawigację indeks nazwisk i nazw zespołów muzycznych wymienionych w książce. Kolejnym bonusem jest płyta CD z pięcioma utworami, wśród których znalazły się covery Dritte Wahl i Ine Kafe z polskimi tekstami oraz nowe wersje piosenek „Pozytywka” i „Magia”. Ciekawa sprawa.

„Bez pokory” to książka, którą warto przeczytać nie tylko ze względu na historię zespołu. Jest to również okazja do bliższego zapoznania się z poglądami Wojtka Wojdy dotyczącymi funkcjonowania polskiej sceny muzycznej, które może nie są szczególnie oryginalne, ale zawierają w sobie wiele prawd, o których inni muzycy publicznie nie mówią. Jak wspominałem, minusem tego dzieła jest jego nużąca encyklopedyczność. Niektóre strony z analitycznym opisem poszczególnych płyt skanowałem na szybko. Tak sobie myślę, że może lepszym patentem na odkrycie historii grupy byłby wywiad rzeka z wokalistą Farbenów? Ale na to też być może jeszcze kiedyś przyjdzie pora, bo zespół nie zwalnia tempa, a jak możemy przeczytać pod koniec książki, na swoje zbliżające się trzydziestolecie szykuje kolejny ciekawy projekt. Z pewnością wytrwałości, żeby grać i koncertować płockim muzykom przez najbliższe lata nie zabraknie – czego grupie serdecznie życzę.

Kamil Wicik oraz Leszek Gnoiński i Wojciech Wojda „Farben Lehre – bez pokory”, wyd. SQN, kwiecień 2015

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz