Kalefixy – trójmiejska alternatywa w kalesonowym świecie

Zapowiadałem, że na blogu w tym roku pojawią się pewne zmiany. Jak widać zmieniłem już wystrój wnętrza, ale będę sięgał też głębiej. Nie samą muzyką i punk rockiem Sylwester żyje, więc w tym roku będzie więcej o szeroko pojętej kulturze, książkach, polskim wzornictwie i ciekawych projektach z pogranicza tych dziedzin. Znanej i nieznanej muzyki też będzie sporo. Bez obawy, nie zmieniam się w Michała Kędziorę, Michała Zaczyńskiego ani Michała Witkowskiego.
 
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie wiem czy to kwestia nieubłaganie zbliżającej się trzydziestki, ale ostatnio w pełni zaakceptowałem fakt, że w zimie jest zimno. I nie jest to fajne uczucie. Z tego prozaicznego powodu postanowiłem zadbać o swoje kończyny i po raz pierwszy w życiu kupić sobie, hm, coś na kształt spodni, ale zakładanego pod spodnie. Niegdyś mawiano na to kalesony, ale przecież stary punk nie będzie chodził w kalesonach po mieście. Nie przesadzajmy.

Chwilę szukałem, zanim znalazłem coś, co z jednej strony będzie na przekór kalesonowym standardom, a z drugiej będzie grzać, kiedy potrzeba. Szukałem i znalazłem w Trójmieście. Z czym kojarzy się Trójmiasto? Przede wszystkim z trójmiejską sceną alternatywną. Po Prostu, Apteka, Pancerne Rowery, Deadlock, Dzieci Kapitana Klossa, Bielizna… No i wracając do tego ostatniego, bieliźnianą trójmiejską alternatywę tworzą dwie sympatyczne dziewczyny – Ania i Karola. Dziewczyny porzuciły pracę w korporacji, na rzecz tworzenia kales… kalefixów. Decyzja odważna, więc muszą mieć w ręce mocne karty. Czym są kalefixy? Idea pozostała ta sama jak w przypadku bielizny na literę „k”, ale od strony wizualnej mamy designerski strzał między oczy, czyli dopieszczone detale i wyraziste nadruki projektowane przez polskich grafików i streetartowców. Jest w kalefixach coś z idei DIY i odejścia od masowości, czyli rzeczy bliskie undergroundowemu etosowi. Tak jak lubię.

Kalefixy to ciekawa sprawa, więc podbiłem do Ani i Karoli, żeby dowiedzieć się więcej. – Kalesony mogą być fajnym dodatkiem. Zaczęłyśmy od zmiany nazwy, bo dla większości osób samo słowo "kalesony" kojarzyło się z obciachem – tłumaczą matki-założycielki projektu. – Postawiłyśmy też na świeży design, kolorowe, autorskie printy i polskie pochodzenie produktu. Trzymamy się zasady 100% PL. Obecnie pracujemy nad poszerzeniem naszej kolekcji. Sprawdzamy też nowe możliwości, jeżeli chodzi o dzianinę, z której szyjemy. Także jest życie po korpo, a zmiana spodni w kant na kalesony leży nam idealnie.

Na mnie też leży jak należy. Od strony wizualnej kalefixy zdecydowania dają radę. Ja mam karnawałowe kalefixy z zaprojektowanym przez gdańskiego grafika Marcina Włocha motywem Brazil. Są naprawdę spoko, chociaż warto by było dołożyć w projekcie przeszycia grubszą nicią. Jak komuś zimno w tyłek to kalefixy są naprawdę fajną alternatywą. Zdjęcia w całej okazałości nie wrzucę. Sorry, to zbyt intymne.

1 komentarz: