Recenzja: ADHD Syndrom "Business punx" - kto zarabia na punk rocku?

Niewtajemniczonym od razu wyjaśniam – „business punk” to pejoratywne określenie punka, który zarabia na punk rockowej scenie. Termin uknuty zapewne przez gości, którzy nie wiedzą ile, co kosztuje i jak dużego nakładu pracy wymaga. Nie da się ukryć, że granie punk rocka to drogie hobby. Chłopaki z ADHD Syndrom z pewnością to wiedzą, ale jakiś marketing trzeba w tych smętnych czasach stosować i stąd pewnie ten nieszczęsny tytuł.


Chłopaki z Podhala nagrali płytę w odległym Szczecinie pod czujnym okiem swojego wydawcy. Przyznam, że nie śledziłem uważnie dotychczasowych dokonań zespołu, ale po trzeciej płycie w dyskografii spodziewałem się muzycznie czegoś więcej. „Business punx” to 14 prostych, żwawych numerów łączących melodyjnego, szorstkiego punk rocka z domieszką prostego ska. Warsztatowo chłopaki poszli nieco na żywioł. Nie ma tutaj cyzelowania dźwięków i pieszczenia się z poszczególnymi motywami. Rozumiem, że punk rock musi być prosty, konkretny i na temat, ale można było się do nagrania bardziej przyłożyć. Zwłaszcza pod względem gitarowym. Jak pojawia się jakieś solo, to jest proste jak drut, a do tego gitarzyści wykazali się sporą nonszalancją w temacie strojenia instrumentów. Chyba, że te fałszywe dźwięki to zamierzony element stylizacji muzycznej. Trochę żal, bo jakby posiedzieć nad tym dłużej, to mogłoby być o wiele lepiej. Tragedii nie ma, ale czuć zmarnowany potencjał. Gdyby to był debiut to bym się nie czepiał, ale liczyłem na więcej.

Tekstowo, zasada jest prosta – raz dosadnie, a raz z przymrużeniem oka. Ogólnie jest to mocno młodzieżowy materiał, bez głębszej filozofii. Chłopaki jadą po: konformistycznych postawach młodzieży, polskich przywarach, katolickiej hipokryzji, scenowym ostracyzmie no i tytułowych biznes punkach. Cytując: „to już najwyższy czas, reaktywować się i brać za to szmal”. Do kogo pije ADHD? Ostatnio mieliśmy głośny powrót TZN Xenny, wróciły Zwłoki, Patologia… ale jakoś tego lukratywnego biznesu tutaj nie widzę. Chyba, że to pocisk w kierunku Farben Lehre i The Analogs – grup, które przekuły punk rocka na wykonywany zawód. Jak to kiedyś mądrze zauważył Piguła – prawdziwa niezależność to niezależność finansowa. Bez tego można złorzeczyć, ale od poniedziałku do piątku trzeba zacisnąć zęby, zarabiać i płacić podatki. ADHD Syndrom śpiewa też o DIY, a to zacna idea i warto o niej śpiewać nawet wówczas, gdy masz za plecami prężnie działającą wytwórnię. Zaraz, zaraz. Chłopaki śpiewają jedynie o organizacji koncertów DIY, więc luz.

Business punx” to album dla osób, które nie szukają w punk rocku drugiego dna. Jest tu parę fajnych momentów i wpadających w ucho zaśpiewów, więc jeżeli chcesz posłuchać czegoś prostego, szorstkiego, melodyjnego z okrasą dosadnych, luźnych i niekiedy wulgarnych tekstów to ADHD Syndrom spełnia te wymagania. Jasne, że można to było zagrać i zaaranżować lepiej. Nagrane? Nagrane. Po co drążyć temat? Na koncertach pewnie sprawdzi się to lepiej.

ADHD Syndrom „Business punx”, Jimmy Jazz, Luty 2014

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz