Progresywny crossover na poważnie — Faul Techniczny „Stagnacja” || recenzja

Patrząc na długość numerów to „Stagnacja”, trzecia pozycja w dyskografii śląskiej hard-core-crossoverowej załogi, jest wycieczką w rejony progresywne. Po serii krótkich strzałów z poprzednich płyt, długość numerów i złożoność kompozycji poszła w górę. Ale umówmy się, nie jest to Dream Theater, Crimson King czy inny instrumentalny ekshibicjonizm. Punk i hardcore („jestem z tego dumny” cytując jeden z kawałków) to cały czas baza załogi. I dobrze.


Na „Stagnacji” czuć, że po konkretnych strzałach prosto w ryj chłopaki chcą nieco więcej pokombinować, a pomysły mają coraz ciekawsze. Kompozycyjnie jest bogaciej i nie tak prosto jak wcześniej. Piszę o tej rozbudowie, a to dość zabawne, bo żaden z utworów na płycie nie przekracza 2 minut — choć Faul niebezpiecznie zbliża się do granicy, za którą są organy Hammonda, zmiany tonacji w refrenach i bombastyczne solówki na sześć gitar. Nie obawiałbym się tego, bardziej prawdopodobne jest, że Faul w przyszłości będzie bardziej hard-core’owy bo więcej tu zwolnień, więcej ciężaru, a mniej crossoverowego szaleństwa — dla mnie fajnie.

Poza drobnymi zmianami muzycznymi, „Stagnacja” to kolejny krok w kierunku pokazania poważniejszego oblicza Faulu Technicznego. Gdyby nie „500 kilometrów” przypominający czasy, gdy wokalista Owiec udzielał się w Testerze Gier to byłoby wręcz śmiertelnie poważnie. Przede wszystkim, nie ma nic o hokeju. To tak jakby Castet nie nagrał kawałka o kwadracioku (tak, wiem, że to już zamknięty rozdział, ale zrozumcie powagę sytuacji). Faul zrobił się mniej przebojowy i poważniejszy. „Zadbaj o rodzinę, zadbaj o swych bliskich, tylko w naszych rękach, jest los nas wszystkich” — no nie spodziewałem się takich wyznań, ale czuć, że to z potrzeby serca, a nie jak te wszystkie oklepane numery o lojalności wobec sceny czy inne frazesy, które wypada mówić będąc hardkorem.

To, co do końca mi tu nie gra to brzmienie całości. Można by to wszystko bardziej dopieścić w studiu. Wiem, że musi być brudno, ale gdyby to doszlifować to miałoby więcej mocy i ciężaru, bo te gitary w fotel nie wbijają. „Stagnacja” brzmi jakby chciano oddać koncertowego ducha, a nie zrobić coś co będzie kopało tyłek i brzmiało nowocześnie. A mogłoby. Wcale bym się nie obraził.

Wydanie skromne, ale limitowane :) Kolekcjonerzy natomiast mogą te i starsze numery złapać na winylu wydanym niedawno przez Enigmatic, na którym oprócz całej „Stagnacji” znalazły się wszystkie dotychczasowe nagrania zespołu. Łącznie 29 numerów do zdobycia na dwóch kolorach winylu. W takiej turbo dawce najłatwiej sprawdzić czy ewolucja stylu Faulu to fakty czy mity.


6,5/10 
wyd. własne, 2020



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz