Nikt nie spodziewa się koniczej ekshibicji - Paweł Końjo Konnak „Konkurs wiedzy o duszy” || recenzja

Końjo jaki jest każdy widzi. Kolorowy ptak. Człowiek do wynajęcia. Kaszubski szaman konferansjerki. Dziwny pan nie ze stocka. Konferansjer Michała Wiśniewskiego. Weteran firmowych jobów. A do tego wrażliwy facet, piszący ponure wiersze.



Końjo swoimi wieloletnimi objawieniami scenicznymi i telewizyjnymi zapracował na wizerunek śmieszka i niemłodego już koleżki, który wszędzie gdzie się pojawi będzie strugał wariata w bijącym po oczach kiczowatym przyodziewku. Jednak oprócz swoich działań zarobkowych wyrosły z Totartu Końjo uprawia też trochę bardziej wzniosłą dziedzinę sztuki. Poezję. Tomików wydał już kilka i w każdym z nich prezentuje się z tej mniej głupkowatej strony. Choć nie chowa swojego osobliwego poczucia humoru i stylu wypowiedzi do szafy.

Czuć w „Konkursie wiedzy o duszy” nuty niepoważności ale w zdecydowanej mierze jest to rzecz z gatunku twórczości biograficzno-przygnębiającej. Końjo w formie krótkich, poetyckich notek opowiada o swoim życiu, śmierci matki, odejściu kota Antka, polityce, pracy, samotności, nieszczęśliwej miłości czy miłości do Berlina… Wszystkie wierszowane wrzuty zostały ułożone chronologicznie streszczając to, co działo się w życiu autora w latach 2013-2017. Dzięki temu mamy do czynienia z formą poetyckiego pamiętnika, mieszającego błahe fakty z życia (jak zakup kolejnej brzydkiej koszulki, którą będzie zakładał „tylko na imprezy, którymi pogardzam”) z metafizycznymi przemyśleniami charakterystycznymi dla Końja. Ciekawostką mogą być wrzutki polityczne, bo autorowi nie po drodze z ekipą spod znaku IV RP.

Można ten tom przeczytać za jednym zamachem. Ale nie jest to dobry pomysł. Gdyby dotyczył jakichś bardziej przyjemnych momentów z życia to pewnie byłoby to budujące doświadczenie, ale tutaj ten mrok i gorzki smak życiowej klęski zostaje w człowieku na dłużej. Dla osłody jest też trochę dowcipu.

„Piszę na ścianach słynne motto pkp to chuje
na zmianę z nieco bardziej poetyckim
pkp to kukiz”

Wiersze Końja poprzeplatane są autorskimi kolażami z fragmentów zdjęć, wycinków prasowych czy znalezionych na przestrzeni lat artefaktów. Wszystko to sprawia wrażenie kolejnej sentymentalnej podróży do epoki zinów.

Nie jestem znawcą poezji, ale jest w tym wszystkim coś intrygującego. Coś, co dodaje kolejny wymiar do niepozornej postaci Końja. Zaskakuje pozytywnie.

8/10 
wyd. WBPiCAK w Poznaniu, 2019


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz