Punk rock zmarnował mi życie — „Weltschmerz hardcore” Wojciech Kozielski || recenzja

Jeszcze nie spotkałem się z tym, żeby ktoś o „Weltschmerz hardcore” pisał źle. Ja również nie zasilę grona krytyków, choć otwierający książkę romantyczny wątek odpalił mi w głowie lampkę ostrzegawczą. Nie, że romantyzm jest mi zupełnie obcy, ale obawiałem się, że Wojciech Kozielski przygotował coś na wzór „Xenna moja miłość” Łukasza Gołębiewskiego. Oj nie. Nic z tych rzeczy. Specyficzny wstęp jest tu tylko pretekstem do opowieści o punkowej inicjacji, poszukiwaniu swojej drogi, wierze w marzenia i życiu w imię zasad, których trzymanie się wydaje się w pewnym wieku mocno naiwne. Poza tym jest w tym dziele coś rozczulającego i skłaniającego do refleksji. A to się ceni.


Nie dziwią mnie komentarze załogantów 40+, którzy poruszając temat debiutanckiej powieści Kozielskiego mówią, że to książka o nich. O ich problemach, o ich pokoleniu i o ich marzeniach. Choćby za mitologizowanym Londynem, który był bohaterem wielu starych punkowych kawałków. Jak jakaś ziemia obiecana, gdzie człowiek na co dzień oddycha punk rockiem. Dziś to wydaje się śmieszne, ale kiedyś czasy były inne, a dostęp do informacji mocno ograniczony. I ten specyficzny klimat autor oddaje bardzo wiernie — w końcu sam to przeżywał. Ale „Weltschmerz hardcore” nie jest powieścią biograficzną, choć bez własnych doświadczeń Kozielskiego z pewnością ta powieść by nie powstała.


O czym właściwie jest ta książka? Rzecz opowiada o chłopaku ze śląskiego miasteczka, który w młodości odkrywa punk rocka i to wywraca jego życie do góry nogami. Kozielski barwnie opisuje subkulturową inicjację, która dziś w czasach, gdy wszystko jest łatwe, proste i przyjemne może wywoływać uśmiech na twarzy. Jednak droga do subkulturowego (nie tylko punkowego) wtajemniczenia kiedyś była dokładnie taka sama — zarówno dla dzieciaków z Radomia jak i tych z Ustrzyk. Wszędzie było podobnie i ta zatruta strzała amora, która przebijała serce wraz z pierwszymi dźwiękami tonpressowskiej siódemki Dezertera z 1983 roku niezależnie od miejsca zamieszkania zasiewała ziarno buntu w wielu nastoletnich umysłach. No i nasz bohater wpadł w punk rocka po uszy, nawiązał pierwsze nieśmiałe kontakty z załogantami z okolicy i miast odległych, założył kapelę, wydawał zina, a w międzyczasie borykał się z problemami typowymi dla dzieciaków z czasów zasadniczej służby wojskowej, pałującej milicji czy opresyjnej szkoły piętnującej odmienność. Plus oczywiście mamy tu typowo nastoletnie tematy. Bunt i miłość, nawiązując do Włochatego (albo bollywoodzkiego filmu o tym samym tytule).


Tłem opowieści jest współczesność bohatera, który chce o swoim życiu i miejscu, w którym obecnie się znalazł opowiedzieć o pokolenie młodszej wybrance swojego serca (to akurat jest słabe choć w miarę upływu stron broni się już bardziej). Ta przeplatająca się ze wspomnieniami teraźniejszość nie jest tu jednak najważniejsza, choć nadaje powieści słodko-gorzki ton, bo młodzieńcze fantazje w końcu rozbijają się o bruk rzeczywistości.


Nie jest to wyłącznie książka dla podstarzałych punków, choć oni mogą się z nią utożsamiać najmocniej. Równie dobrze odnajdą się w niej wszyscy w jakiś sposób powiązani z kontrkulturowymi tematami czy inni różnej maści odmieńcy, kontestujący szarą rzeczywistość PRL. Dla tych, którzy tych czasów nie pamiętają może to być ciekawa rzecz o pokoleniu Jarocina.


Czuć, że Kozielski to czujny obserwator i facet z głową na karku, który szuka w tym, co robi sensu i odpowiedzi na elementarne pytanie. To, co do mnie trafiło najbardziej to wiele celnych spostrzeżeń, o dzisiejszej scenie, a właściwie upadku punk-rocka i końcu, którego wielu nie zdążyło dostrzec. Trudno nie zgodzić się ze zdaniem autora w kwestiach mody, reaktywacji starych składów, niezrozumiałej hermetyczności czy innych bolączkach polskiej sceny. Ale nie jest to książka wyłącznie dla scenersów. Punk rock jest tu spoiwem, a historia szuka odpowiedzi na pytanie czy współczesny Piotruś Patelnia, goniąc za wiarą w młodzieńcze ideały zmarnował sobie życie czy pozostał prawdziwie wiernym sobie bohaterem i przechytrzył system. Zdania w tej kwestii są podzielone.



8,5/10

Wydawnictwo J, 2020

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz