„Nocy zło” to głównie ostre granie w starym stylu, choć parokrotnie Rejestracji zdarzają się bardziej melodyjne wycieczki, ale cały czas jest to mniej lub bardziej ostry punk rock. Nie blues, nie rock, nie miałki metal, nie alternatywne nie wiadomo co (poza ostatnim rock’n’rollowym kawałkiem, który znalazł się tam jako niekonieczna zapchajdziura). Rejestracja to także charakterystyczny głęboki wokal Gela, który można lubić lub nie. W swojej dojrzalszej wersji trafia do mnie bardziej niż kiedyś, gdzie trącał pewną kaznodziejską nutą. Teraz wypada to bardziej naturalnie. A wszystko zagrane tak, że cały czas czuć, że mamy do czynienia z zespołem, który powstał w latach 80. ubiegłego wieku i na nowe mody się nie ogląda.
Teksty na pewno nie są tak młodzieżowe jak w przypadku najnowszej Moskwy. Choć i Rejestracji przytrafiają się zbuntowane liryki, jak w kawałku „Iskra”, która czeka tylko na dobry wiatr, aby rozpocząć wolnościową rewolucję. Takich bezpośrednich deklaracji jest tu niewiele, bo większość nowych numerów albo jest metaforyczna albo dotyczy współczesnego świata widzianego oczami dojrzałych facetów — Gelo śpiewa o dehumanizującej erze cyfryzacji, patologicznych rodzinach, jedności z naturą, ale jest tu też miejsce na bardziej osobiste i romantyczne wycieczki :)
Tylko dlaczego to wydanie takie skromne? Jednołamowy digipak bez żadnej książeczki jak na band z tak bogatą historią wygląda tak biednie, że aż przykro.
-7/10
Rejestracja „Nocy zło”, Lou & Rocked Boys, październik 2018
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz