Recenzja: Analogs „Wilk” — nowe oblicze starego wilka

Analogs to zespół, który pomimo różnych zawirowań stale napiera do przodu. Jeśli wierzyć internetom to przez skład grupy przewinęło się już 25 muzyków, a ostatnio wieloletniego wokalistę Harrego zastąpił Kamil Rosiak — dziewiąty gitarzysta zespołu, ale pierwszy w kategorii gitarzysta-frontman. „Wilk” to pierwsza pełnowymiarowa płyta nagrana z następcą Harrego, choć fani zespołu, mogli już go usłyszeć na wydanej w zeszłym roku kompilacji „Single 2016-2017”.



Od samego początku słychać, że „Wik” to nowy rozdział w historii Analogsów. Chłopaki ze Szczecina nie młodnieją, a mimo tego czuć, że na „Wilku” dostali zastrzyk świeżej krwi. Niby wszystko zostało po staremu, wciąż mamy proste, energetyczne numery z charakterystyczną grą gitar rytmicznych i tekstami o tym, że życie nie jest tak fajne, jak w telewizji czy kolorowych czasopismach. Ale jednak, oprócz co oczywiste zmiany wokalu, słychać, że Analogs delikatnie skręcił ster na zachód. Zespół na ostatnich płytach ciążył w kierunku Social Distortion i ten trend da się także tutaj usłyszeć, choćby w „Kolejnej smutnej piosence” — moim ulubionym kawałku z nowej płyty. Ale oprócz ekipy Nessa czuć, że Analogsi śledzą to, co w street punku piszczy. Wystarczy posłuchać „Sons Of Oi!” Lion’s Law i „Kiedy byłeś dzieckiem” Anali.

Analogsi na nowej płycie dość mocno odnoszą się historii i antyfaszyzmu. „Trzynasta” opowiada o XIII Brygadzie Międzynarodowej imienia Jarosława Dąbrowskiego, która uczestniczyła w wojnie domowej w Hiszpanii walcząc przeciwko oddziałom nacjononalistycznym dowodzonym przez generała Franco. Przy okazji pochwały za fajny gitarowy wstęp w „Trzynastce”. Tak mogliby grać dzisiaj Cockney Rejects gdyby całkiem nie zkapcanieli. Do części historycznej nawiązuje też uliczny klasyk, „Ballada o Okrzei” wykonywany między innymi przez warszawskiego prekursora street punka Stanisława Grzesiuka. Swoistem dedykacji doczekał się też ex-ksiądz Jacek Międlar, który z bonusowego „161” dowie się w jednoznaczny sposób, co Analogsi sądzą o nim i o ludziach o podobnych poglądach.

Oczywiście oprócz tekstów, o których wspomniałem wyżej, Analogsi nie byliby sobą bez typowych dla siebie numerów o ciężkim życiu i losie, który najczęściej występuje w parze z przymiotnikiem „przeklęty”. Dedykowanego utworu doczekała się również Straż Miejska. Niby praca jak praca, ale zdarzają się w niej oszołomy. Przy okazji pozdrawiam strażnika miejskiego z Tarnowa, który wlepił mi mandat podczas ładowania sprzętu do auta po koncercie. Człowiek przyjeżdża z kulturą, a strażnicy do niego z mandatem. No cóż, mam wrażenie, że to właśnie o takich szczególnych przypadkach opowiada ta piosenka.

Standardowo doczepię się do solówek, ale jest lepiej niż było, a pod względem ciekawych gitarowych motywów progres jest zdecydowany. Wokal Kamila też coraz mocniej wkleja się w klimat zespołu i wszystko idzie w dobrym kierunku. Jak możemy przeczytać w jednym z komentarzy na YouTube „nowy Harcerz daje radę” ;) A każdy chyba zdaje sobie sprawę z tego, że zastąpienie wieloletniego wokalisty i sprostanie oczekiwaniom fanów łatwym zadaniem nie jest. Generalnie całość brzmi dobrze i tak samo wróży na przyszłość.

Zapomniałem dodać, że płytę bardzo elegancko wydano. Trzy różne kolory winyli (oczywiście jest  też wersja CD), rozkładana okładka ze zdjęciami i tekstami, a na froncie porządnie wykonana grafika. Choćby przez takie szczegóły widać, jak bardzo przez lata ten zespół się sprofesjonalizował. To się ceni.


7,5/10
Analogs „Wilk”, Oldschool Records / Lou & Rocked Boys, styczeń 2018

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz